wtorek, 30 stycznia 2018

24

Monika nie odezwała się do mnie do końca dnia, a ja już bardzo się o nią bałam. Przychodziły mi do głowy najróżniejsze pomysły, może miała wypadek, może ktoś ją napadł, może gdzieś zasłabła. Nigdy nie zdarzyło się, żeby nie było z nią kontaktu przez tak długi czas, a szczególnie, że byłyśmy umówione.
Czekałam w szkole pod salą z nadzieją, że zaraz się pojawi i powie, że po prostu zgubiła telefon, a postanowiła zostać dłużej u Michała. Tylko z drugiej strony wiedziała, że mogła wtedy skorzystać z jego komórki. Jednak lekcja się zaczęła, a jej dalej nie było.
Do końca dnia się nie pojawiła w szkole, a ja rozważałam pojechanie do niej, do domu, ale w końcu zrezygnowałam, bo nie miałam pewności, ze tam kogoś zastanę. Ciągle do niej wydzwaniałam z marnym skutkiem. W autobusie spotkałam Karola.
-A co ty taka nieswoja? - spytał zdziwiony.
-Nie mogę się skontaktować z Monią. Nie odbiera ode mnie telefonów.
-Może miała cię dosyć i chciała odpocząć? - zaśmiał się.
-To nie jest śmieszne debilu! - wkurzyłam się i zmieniłam miejsce, żeby koło niego nie siedzieć, ale i tak do mnie przyszedł – Idź sobie.
-Nie rozumiem czemu się wściekasz. To że dwa razy nie odebrała od ciebie telefonu to nie znaczy od razu, że coś jej się stało.
-Nie odbiera od wczorajszego popołudnia. Miała wrócić z Krakowa i do mnie przyjechać, ale tego nie zrobiła, więc starałam się z nią skontaktować, ale na próżno. W szkole też jej dziś nie było. Boje się o nią.
Widziałam, że Karol w końcu zrozumiał czemu się martwię i też zaczął. Rozważał różne opcje tak jak ja robiłam, ale już je wszystkie przerobiłam i wiedziałam, że musiało się stać coś złego.
-Zostać z tobą? - spytał jak dojeżdżaliśmy do mojego przystanku.
-Jakbyś mógł. Rodzice są w pracy do późna, a Olka ma trening.
Weszliśmy do domu, odgrzałam nam obiad, a później siedzieliśmy u mnie i rozmawialiśmy. Nawet nie brałam się za lekcje, bo wiedziałam, że nie będę mogła się skupić. Karol starał się mnie rozweselić, ale sam też się martwił i nie szło mu najlepiej.
W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiłam się, bo nikogo się nie spodziewałam, ale poszłam otworzyć.
W progu stała Monika. W jednej chwili kamień spadł mi z serca, ale po chwili zobaczyłam w jakim jest stanie. Czerwone, zapuchnięte oczy, twarz cała we łzach. Ledwo trzymała się na nogach. Objęłam ją.
-Boże nawet nie wiesz jak się martwiłam – szepnęłam – Chodź – zaprowadziłam ją do pokoju.
Gdy Karol zobaczył Monikę też ją mocno przytulił. Wyczuł chyba, ze chcemy zostać same, bo zaproponował, że zrobi nam herbatę, a gdy już nam ją przyniósł powiedział, że musi się zbierać do domu, pożegnał się i wyszedł.
-Co się stało? - spytałam – Czekałam wczoraj na ciebie, bardzo się martwiłam.
-Dopiero godzinę temu wróciłam z Krakowa – powiedziała i pociągnęła nosem – Od razu tu przyjechałam, nie chciałam, żeby rodzice mnie oglądali w takim stanie. Mogę zostać u ciebie na noc?
-Jasne. A twoi rodzice nie będą się martwić? W końcu miałaś być już wczoraj.
-Nie. Napisałam im wczoraj, że wrócę dopiero we wtorek.
-Opowiesz co się stało?
Spojrzała na mnie smutno i się rozpłakała. Przytuliłam ją mocno i coraz bardziej się niepokoiłam tym, co miałam zaraz usłyszeć.
-Zdradził mnie – wykrztusiła między szlochami, a ja myślałam, że się przesłyszałam.
-Co?! Michał cię zdradził?! - nie mogłam uwierzyć.
Przytaknęła. Siedziałam z nią około godziny. Cały czas płakała i nie mogła nic powiedzieć. W końcu w miarę się uspokoiła.
-Gdy mi uciekł bus do Rzeszowa postanowiłam wrócić do mieszkania Michała na ten czas oczekiwania przed kolejnym. Gdy zapukałam do drzwi otworzył mi w samych bokserkach. Jak mnie zobaczył mało nie padł trupem, zrobił się cały blady. Myślałam, że się ucieszy, nie rozumiałam jego reakcji. Póki nie usłyszałam jak jakaś lafirynda woła go słodko, żeby wracał do łóżka – znów wybuchnęła płaczem.
-Spokojnie. Co było dalej? - starałam się zachować spokój ze względu na jej stan, ale nie było to łatwe, bo sama miałam ochotę pojechać do Krakowa pierwszym autobusem i wykastrować tego gnoja.
-Nie mogłam uwierzyć, więc poszłam do jego pokoju. Próbował mnie zatrzymać. Gdy ją zobaczyłam … myślałam, że umrę. Zaczęłam go pić na oślep, krzyczałam, że go nienawidzę, a on starał się mnie uspokoić, mówił że mnie kocha, żebym dała mu jeszcze jedną szansę, że to się nie powtórzy. Nie mogłam słuchać tego pieprzenia. Spoliczkowałam go i jak najszybciej wybiegłam z mieszkania.
-Czemu od razu nie wróciłaś do Rzeszowa? - nie rozumiałam.
-Nie mogłam. Błąkałam się po Krakowie, a jak przyszła godzina odjazdu autobusu udałam się na dworzec, ale Michał tam był. Uciekłam stamtąd zanim mnie zauważył.
-Gdzie spałaś?
-U Mateusza. Nie wiem czy go pamiętasz?
-Pamiętam. Ten twój przyjaciel? - upewniłam się.
-Tak. Gdyby nie on ja nie wiem co by ze mną było wczoraj.
-Wszystko będzie dobrze. Zapomnisz o nim – pocieszałam ją,
-Ale ja nadal go kocham. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że się z nim przespałam rozumiesz? Jednego dnia tracę z nim dziewictwo, a następnego jak tylko wyszłam on już miał w łóżku inną. Nie chcę nawet wiedzieć ile czasu to już trwa.
Tym wyznaniem mnie zszokowała. Faktycznie jeszcze wczoraj jeszcze była taka radosna przez telefon. To to chciała mi powiedzieć. W tym momencie zdałam sobie sprawę w jak podobnych sytuacjach się znalazłyśmy. Tyle że ja Maćka znałam od niedawna, a ona z Michałem już długo byli razem, więc nie dziwiłam się, że tak bardzo to przeżywa.
-Monia ja też muszę ci coś powiedzieć – zaczęłam.
-Przepraszam cię. Wiem, że chciałaś ze mną pogadać … - przerwałam jej.
-Nie przepraszaj. Rozumiem cię.
-To teraz ty móc co się stało.
Opowiedziałam jej całą moją historie z Muzajem, a także przebieg rozmowy z Marcelem. Patrzyła na mnie zszokowana.
-Co z tymi facetami jest nie tak?! - wkurzyła się – Czy każdy musi się w końcu okazać ostatnim fiutem?
Zaśmiałam się. Coś w tym było.

Oczami bełchatowskiego atakującego:

Pakowałem się właśnie na trening, gdy usłyszałam hałasy w mieszkaniu obok. Szybko poszedłem na korytarz i zapukałem. Marcel otworzył mi drzwi zdziwiony.
-Czego chcesz? - spytał.
-Dziwie się, że wróciłeś do Bełchatowa. Natalia cię spławiła? - uśmiechnąłem się złośliwie, chciałem go wkurzyć
-Nie mam obowiązku ci się tłumaczyć, ale w sumie powiem ci. Nie, nie spławiła mnie. Przyjechałem tylko na chwilę. Potrzebuje więcej rzeczy zabrać do Rzeszowa i muszę porobić zdjęcia mieszkania.
-Co? - uśmiech zszedł mi z twarzy – Co ty pieprzysz? Jakie zdjęcia?
-Sprzedaje mieszkanie i rzucam robotę. Za te pieniądze mam zamiar wynająć coś w Rzeszowie i poszukać tam pracy. Chcę być bliżej Natalii.

Cześć kochani! :) Rozdział trochę późno, ale to przez sesje. Mam teraz zaliczenie za zaliczeniem i zero czasu na cokolwiek innego. Proszę komentujcie jak się podoba ;)


CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

1 komentarz: