Monika nie odezwała się do mnie
do końca dnia, a ja już bardzo się o nią bałam. Przychodziły mi
do głowy najróżniejsze pomysły, może miała wypadek, może ktoś
ją napadł, może gdzieś zasłabła. Nigdy nie zdarzyło się, żeby
nie było z nią kontaktu przez tak długi czas, a szczególnie, że
byłyśmy umówione.
Czekałam w szkole pod salą z
nadzieją, że zaraz się pojawi i powie, że po prostu zgubiła
telefon, a postanowiła zostać dłużej u Michała. Tylko z drugiej
strony wiedziała, że mogła wtedy skorzystać z jego komórki.
Jednak lekcja się zaczęła, a jej dalej nie było.
Do końca dnia się nie pojawiła
w szkole, a ja rozważałam pojechanie do niej, do domu, ale w końcu
zrezygnowałam, bo nie miałam pewności, ze tam kogoś zastanę.
Ciągle do niej wydzwaniałam z marnym skutkiem. W autobusie
spotkałam Karola.
-A
co ty taka nieswoja? - spytał zdziwiony.
-Nie
mogę się skontaktować z Monią. Nie odbiera ode mnie telefonów.
-Może
miała cię dosyć i chciała odpocząć? - zaśmiał się.
-To
nie jest śmieszne debilu! - wkurzyłam się i zmieniłam miejsce,
żeby koło niego nie siedzieć, ale i tak do mnie przyszedł – Idź
sobie.
-Nie
rozumiem czemu się wściekasz. To że dwa razy nie odebrała od
ciebie telefonu to nie znaczy od razu, że coś jej się stało.
-Nie
odbiera od wczorajszego popołudnia. Miała wrócić z Krakowa i do
mnie przyjechać, ale tego nie zrobiła, więc starałam się z nią
skontaktować, ale na próżno. W szkole też jej dziś nie było.
Boje się o nią.
Widziałam, że Karol w końcu
zrozumiał czemu się martwię i też zaczął. Rozważał różne
opcje tak jak ja robiłam, ale już je wszystkie przerobiłam i
wiedziałam, że musiało się stać coś złego.
-Zostać
z tobą? - spytał jak dojeżdżaliśmy do mojego przystanku.
-Jakbyś
mógł. Rodzice są w pracy do późna, a Olka ma trening.
Weszliśmy do domu, odgrzałam nam
obiad, a później siedzieliśmy u mnie i rozmawialiśmy. Nawet nie
brałam się za lekcje, bo wiedziałam, że nie będę mogła się
skupić. Karol starał się mnie rozweselić, ale sam też się
martwił i nie szło mu najlepiej.
W pewnym momencie usłyszałam
pukanie do drzwi. Zdziwiłam się, bo nikogo się nie spodziewałam,
ale poszłam otworzyć.
W progu stała Monika. W jednej
chwili kamień spadł mi z serca, ale po chwili zobaczyłam w jakim
jest stanie. Czerwone, zapuchnięte oczy, twarz cała we łzach.
Ledwo trzymała się na nogach. Objęłam ją.
-Boże
nawet nie wiesz jak się martwiłam – szepnęłam – Chodź –
zaprowadziłam ją do pokoju.
Gdy Karol zobaczył Monikę też
ją mocno przytulił. Wyczuł chyba, ze chcemy zostać same, bo
zaproponował, że zrobi nam herbatę, a gdy już nam ją przyniósł
powiedział, że musi się zbierać do domu, pożegnał się i
wyszedł.
-Co
się stało? - spytałam – Czekałam wczoraj na ciebie, bardzo się
martwiłam.
-Dopiero
godzinę temu wróciłam z Krakowa – powiedziała i pociągnęła
nosem – Od razu tu przyjechałam, nie chciałam, żeby rodzice mnie
oglądali w takim stanie. Mogę zostać u ciebie na noc?
-Jasne.
A twoi rodzice nie będą się martwić? W końcu miałaś być już
wczoraj.
-Nie.
Napisałam im wczoraj, że wrócę dopiero we wtorek.
-Opowiesz
co się stało?
Spojrzała na mnie smutno i się
rozpłakała. Przytuliłam ją mocno i coraz bardziej się
niepokoiłam tym, co miałam zaraz usłyszeć.
-Zdradził
mnie – wykrztusiła między szlochami, a ja myślałam, że się
przesłyszałam.
-Co?!
Michał cię zdradził?! - nie mogłam uwierzyć.
Przytaknęła. Siedziałam z nią
około godziny. Cały czas płakała i nie mogła nic powiedzieć. W
końcu w miarę się uspokoiła.
-Gdy
mi uciekł bus do Rzeszowa postanowiłam wrócić do mieszkania
Michała na ten czas oczekiwania przed kolejnym. Gdy zapukałam do
drzwi otworzył mi w samych bokserkach. Jak mnie zobaczył mało nie
padł trupem, zrobił się cały blady. Myślałam, że się ucieszy,
nie rozumiałam jego reakcji. Póki nie usłyszałam jak jakaś
lafirynda woła go słodko, żeby wracał do łóżka – znów
wybuchnęła płaczem.
-Spokojnie.
Co było dalej? - starałam się zachować spokój ze względu na jej
stan, ale nie było to łatwe, bo sama miałam ochotę pojechać do
Krakowa pierwszym autobusem i wykastrować tego gnoja.
-Nie
mogłam uwierzyć, więc poszłam do jego pokoju. Próbował mnie
zatrzymać. Gdy ją zobaczyłam … myślałam, że umrę. Zaczęłam
go pić na oślep, krzyczałam, że go nienawidzę, a on starał się
mnie uspokoić, mówił że mnie kocha, żebym dała mu jeszcze jedną
szansę, że to się nie powtórzy. Nie mogłam słuchać tego
pieprzenia. Spoliczkowałam go i jak najszybciej wybiegłam z
mieszkania.
-Czemu
od razu nie wróciłaś do Rzeszowa? - nie rozumiałam.
-Nie
mogłam. Błąkałam się po Krakowie, a jak przyszła godzina
odjazdu autobusu udałam się na dworzec, ale Michał tam był.
Uciekłam stamtąd zanim mnie zauważył.
-Gdzie
spałaś?
-U
Mateusza. Nie wiem czy go pamiętasz?
-Pamiętam.
Ten twój przyjaciel? - upewniłam się.
-Tak.
Gdyby nie on ja nie wiem co by ze mną było wczoraj.
-Wszystko
będzie dobrze. Zapomnisz o nim – pocieszałam ją,
-Ale
ja nadal go kocham. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że się z
nim przespałam rozumiesz? Jednego dnia tracę z nim dziewictwo, a
następnego jak tylko wyszłam on już miał w łóżku inną. Nie
chcę nawet wiedzieć ile czasu to już trwa.
Tym wyznaniem mnie zszokowała.
Faktycznie jeszcze wczoraj jeszcze była taka radosna przez telefon.
To to chciała mi powiedzieć. W tym momencie zdałam sobie sprawę w
jak podobnych sytuacjach się znalazłyśmy. Tyle że ja Maćka
znałam od niedawna, a ona z Michałem już długo byli razem, więc
nie dziwiłam się, że tak bardzo to przeżywa.
-Monia
ja też muszę ci coś powiedzieć – zaczęłam.
-Przepraszam
cię. Wiem, że chciałaś ze mną pogadać … - przerwałam jej.
-Nie
przepraszaj. Rozumiem cię.
-To
teraz ty móc co się stało.
Opowiedziałam jej całą moją
historie z Muzajem, a także przebieg rozmowy z Marcelem. Patrzyła
na mnie zszokowana.
-Co
z tymi facetami jest nie tak?! - wkurzyła się – Czy każdy musi
się w końcu okazać ostatnim fiutem?
Zaśmiałam się. Coś w tym było.
Oczami bełchatowskiego
atakującego:
Pakowałem się właśnie na
trening, gdy usłyszałam hałasy w mieszkaniu obok. Szybko poszedłem
na korytarz i zapukałem. Marcel otworzył mi drzwi zdziwiony.
-Czego
chcesz? - spytał.
-Dziwie
się, że wróciłeś do Bełchatowa. Natalia cię spławiła? -
uśmiechnąłem się złośliwie, chciałem go wkurzyć
-Nie
mam obowiązku ci się tłumaczyć, ale w sumie powiem ci. Nie, nie
spławiła mnie. Przyjechałem tylko na chwilę. Potrzebuje więcej
rzeczy zabrać do Rzeszowa i muszę porobić zdjęcia mieszkania.
-Co?
- uśmiech zszedł mi z twarzy – Co ty pieprzysz? Jakie zdjęcia?
-Sprzedaje
mieszkanie i rzucam robotę. Za te pieniądze mam zamiar wynająć
coś w Rzeszowie i poszukać tam pracy. Chcę być bliżej Natalii.
Cześć
kochani! :) Rozdział trochę późno, ale to przez sesje. Mam teraz
zaliczenie za zaliczeniem i zero czasu na cokolwiek innego. Proszę
komentujcie jak się podoba ;)
CZYTASZ
= KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Za krótki
OdpowiedzUsuń