Błąkałam się po okolicy chyba
z 2 godziny. W końcu trafiłam pod dom Karola. Musiałam z kimś
pogadać, a że Monika siedziała w Krakowie zostawał mi on.
-Hej
– weszłam bez pukania i rzuciłam się na łóżko.
-Jasne,
możesz wejść, czuj się jak u siebie w domu – powiedział z
sarkazmem.
-Oj
już nie marudź. Wiem i tak, że beze mnie byś się nudził.
-Jasne
– mruknął – Dobra o co chodzi?
-A
o co ma chodzić?
-Natalia
już cię trochę znam. Mów.
-Przespałam
się z Maćkiem – rzuciłam nie patrząc na niego.
Przez chwilę się nie odzywał.
Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że patrzy na mnie zszokowany.
Gdy pierwszy szok minął, w końcu wróciła mu zdolność mówienia
… niestety.
-Co
do cholery zrobiłaś?! Odbiło ci?!
-Chyba
tak – westchnęłam.
-Dobra,
czekaj. Może on naprawdę oś do ciebie czuje. Chyba by się tak nie
starał, gdybyś była dla niego jedną z wielu.
-Też
tak myślałam, ale usłyszałam jego rozmowę przez telefon. Założył
się z kimś o to, że mnie przeleci – powiedziałam wściekła.
-Ehhh
… i co zrobiłaś?
-Jak
to ci? Wywaliłam go i dałam mu w ten jego głupi pysk. Zasłużył
sobie na o wiele więcej. Przydałoby się odciąć mu pewną część
ciała – mruknęłam.
-No
boje się jakie będą jego dzieci … Kurwa! Mam nadzieję, że się
zabezpieczaliście i czasem ty nie urodzisz mu dziecka.
-Nigdy
w życiu! Głupia nie jestem. Jasne, że się zabezpieczyliśmy.
-To
dobrze. Co by wyszło z waszych genów połączonych.
-Ej!
A do mnie co masz? - wkurzyłam się.
-Nieee,
niccc.
-Ale
głupi jesteś.
Zła wstałam i wyszłam od Karola
bez pożegnania. Oczywiście musiał mnie jeszcze bardziej wkurzyć.
Zero wsparcia. Potrzebowałam Moniki. Niepotrzebnie w ogóle do tego
kretyna przyszłam.
Gdy wróciłam do domu przebrałam
się i poszłam się położyć. Jutro miałam się zobaczyć z
Marcelem, choć wcale nie miałam na to ochoty. Wolałam na razie
trzymać się z daleka od facetów. A zwłaszcza od jednego i to do
końca życia.
Następnego dnia wstałam i
spojrzałam na zegarek. Była dopiero 9, więc miałam jeszcze dużo
czasu do spotkania z Marcelem. Ogarnęłam się, zjadłam śniadanie
i złapałam za telefon. Wybrałam numer do Moniki.
-Hej
– odebrała szybko.
-Cześć.
Jesteś już w drodze do Rzeszowa? - spytałam z nadzieją.
-Nie.
Zaspałam i spóźniłam się na busa, więc wracam na 2 godzinki do
Michała i pojadę następnym, o 12. W ogóle muszę ci coś
powiedzieć jak wrócę – miała radosny głos.
-Tylko
mi nie mów, że Michał ci się oświadczył.
-Nie
no, co ty. Trochę na to za wcześnie.
-No
nie wiem. W waszym przypadku nie zdziwiłabym się – zaśmiałam
się.
-Nie,
jeszcze nie. Pogadamy jak wrócę, bo właśnie podeszłam pod blok
Michała.
-Nie
odprowadził cię? - zdziwiłam się.
-Nie
– zaśmiała się – Jak się obudziłam zajęłam łazienkę od
razu i wybiegłam z mieszkania zanim on zdążył się zwlec z łóżka.
-To
się pewnie ucieszy, że będzie mógł jeszcze chwilę z tobą
spędzić.
-Mam
nadzieję. Do zobaczenia później. Pa.
-Pa
– rozłączyłam się.
Westchnęłam i usiadłam na łóżku
zastanawiając się co robić przez tyle czasu. Wzięłam książki,
żeby się coś pouczyć na następny dzień, ale mi nic do głowy
nie wchodziło. Uznałam, że pojadę wcześniej do Rzeszowa i może
pójdę na jakieś zakupy.
Chodziłam po galerii jakąś
godzinę, ale nie znalazłam nic ciekawego. Nie miałam ochoty dłużej
się błąkać po sklepach, więc zadzwoniłam do Marcela i spytałam
czy możemy się spotkać za 15 minut. Ucieszyłam się, że się
zgodził i udałam się w stronę rynku. Gdy tam dotarłam Marcel już
na mnie czekał.
-Cześć
– zaczął.
-Cześć.
Chciałeś się spotkać. O co chodzi?
-Mam
ci wiele do opowiedzenia – westchnął – Nawet nie wiem od czego
zacząć. Może pójdziemy na jakąś kawę? - zaproponował.
-Okej.
Może być.
Weszliśmy do kawiarni i
znaleźliśmy stolik w ustronnym miejscu. Kelnerka przyjęła nasze
zamówienie, a ja spojrzałam na chłopaka.
-To
mów to co chciałeś mi powiedzieć.
-Nie
wiesz o mnie wszystkiego – miał smutną minę – Jestem … a
raczej byłem przyjacielem Maćka.
-Co?!
- nie mogłam uwierzyć, wstałam z zamiarem wyjścia, ale mnie
zatrzymał.
-Proszę
poczekaj – wysłuchaj mnie do końca. Musisz to wiedzieć.
Niepewna czy ma rację usiadłam i
patrzyłam na niego nieufnie. O co w tym wszystkim chodziło? Nic z
tego nie rozumiałam.
-To
jakaś nowa gra Muzaja? Od razu mówię, że nie chcę go widzieć.
-Nie
dziwię ci się. Ale nie wiesz wszystkiego.
-Więc
słucham.
Kelnerka przyniosła nam w tym
czasie kawę i ciastko. Napiłam się łyka i patrzyłam wyczekująco
na Marcela. Westchnął i zaczął mówić.
-Ja
mi Maciek mieszkamy w Bełchatowie mieszkania obok siebie, tak się
poznaliśmy. Szybko złapaliśmy wspólny język, bo byliśmy tacy
sami niestety. Zero miłości, dziewczyna góra na miesiąc.
Pomagaliśmy też sobie. Gdy Maciek szedł na randkę ja w tym czasie
przygotowywałem mieszkanie na jego powrót. Płatki róż, świece.
On robił dla mnie to samo. Ostatnio prosił mnie, żebym przygotował
to mieszkanie jak ty u niego byłaś. Ale mu się nie udało.
Okazałaś się inna niż te wszystkie puste lale, z którymi do tej
pory się widywał. Więc poprosił nie o pomoc, bo założył się z
Kłosem, że cię zaliczy i nie myślał nawet o tym, że może
przegrać ten zakład. Miałem przyjechać do Rzeszowa, niby
przypadkiem na ciebie wpaść i zacząć się z tobą umawiać, a gdy
już byś się zaangażowała w naszą znajomość miałem cię
zostawić. Wtedy miał wkroczyć Maciek i cię pocieszyć, ale
ułożyło się zupełnie inaczej.
Nie mogłam uwierzyć w to co
słyszałam. Marcel wydawał mi się fajnym facetem, a tu okazało
się, że był takim samym kretynem jak Maciek. Bawił się
dziewczynami, a potem je zostawiał. Nie chciałam tego dalej
słuchać.
-Wystarczająco usłyszałam –
znów chciałam wyjść.
-Poczekaj – zatrzymał mnie –
Nie skończyłem, pozwól mi dokończyć.
-Nie chcę więcej cię słuchać.
Jesteś dokładnie taki sam jak Muzaj. Nie obchodzą cię uczucia
innych, a ja nie mam zamiaru się zadawać z takimi osobami.
-Proszę
pozwól mi skończyć.
Popatrzył mi w oczy z błaganiem.
Niepewna czy dobrze robię, znów zajęłam swoje miejsce i czekałam
na ciąg dalszy.
-W pewnym momencie przestałem
mówić Maćkowi co tu się dzieje, jak mi idzie. Strasznie się
denerwował, ale nie mogłem mu nic powiedzieć, nie chciałem. Po
naszym pocałunku ignorowałem jego wiadomości i telefony. Nie
wytrzymał i przyjechał i udało mu się zaciągnąć cię do łóżka
– miał smutną minę – Żałuję, że nie nalegałem wczoraj na
spotkanie, tylko dałem się spławić, bo chciałem ci powiedzieć
całą prawdę.
-Dlaczego miałabym ci wierzyć? -
prychnęłam.
-Bo się w tobie zakochałem.
Cześć
kochani! :)
Nowy
rozdział dla was, ale mam prośbę. Niech każdy kto przeczyta
skomentuje. Chciałabym wiedzieć czy jest tu ktoś jeszcze.
CZYTASZ =
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Ja jestem 😀 Ciekawe jak zareaguje na wieści od Marcela. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział 😘
OdpowiedzUsuńNo to ma dziewczyna problem
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuń