wtorek, 9 stycznia 2018

22

Błąkałam się po okolicy chyba z 2 godziny. W końcu trafiłam pod dom Karola. Musiałam z kimś pogadać, a że Monika siedziała w Krakowie zostawał mi on.
-Hej – weszłam bez pukania i rzuciłam się na łóżko.
-Jasne, możesz wejść, czuj się jak u siebie w domu – powiedział z sarkazmem.
-Oj już nie marudź. Wiem i tak, że beze mnie byś się nudził.
-Jasne – mruknął – Dobra o co chodzi?
-A o co ma chodzić?
-Natalia już cię trochę znam. Mów.
-Przespałam się z Maćkiem – rzuciłam nie patrząc na niego.
Przez chwilę się nie odzywał. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że patrzy na mnie zszokowany. Gdy pierwszy szok minął, w końcu wróciła mu zdolność mówienia … niestety.
-Co do cholery zrobiłaś?! Odbiło ci?!
-Chyba tak – westchnęłam.
-Dobra, czekaj. Może on naprawdę oś do ciebie czuje. Chyba by się tak nie starał, gdybyś była dla niego jedną z wielu.
-Też tak myślałam, ale usłyszałam jego rozmowę przez telefon. Założył się z kimś o to, że mnie przeleci – powiedziałam wściekła.
-Ehhh … i co zrobiłaś?
-Jak to ci? Wywaliłam go i dałam mu w ten jego głupi pysk. Zasłużył sobie na o wiele więcej. Przydałoby się odciąć mu pewną część ciała – mruknęłam.
-No boje się jakie będą jego dzieci … Kurwa! Mam nadzieję, że się zabezpieczaliście i czasem ty nie urodzisz mu dziecka.
-Nigdy w życiu! Głupia nie jestem. Jasne, że się zabezpieczyliśmy.
-To dobrze. Co by wyszło z waszych genów połączonych.
-Ej! A do mnie co masz? - wkurzyłam się.
-Nieee, niccc.
-Ale głupi jesteś.
Zła wstałam i wyszłam od Karola bez pożegnania. Oczywiście musiał mnie jeszcze bardziej wkurzyć. Zero wsparcia. Potrzebowałam Moniki. Niepotrzebnie w ogóle do tego kretyna przyszłam.
Gdy wróciłam do domu przebrałam się i poszłam się położyć. Jutro miałam się zobaczyć z Marcelem, choć wcale nie miałam na to ochoty. Wolałam na razie trzymać się z daleka od facetów. A zwłaszcza od jednego i to do końca życia.
Następnego dnia wstałam i spojrzałam na zegarek. Była dopiero 9, więc miałam jeszcze dużo czasu do spotkania z Marcelem. Ogarnęłam się, zjadłam śniadanie i złapałam za telefon. Wybrałam numer do Moniki.
-Hej – odebrała szybko.
-Cześć. Jesteś już w drodze do Rzeszowa? - spytałam z nadzieją.
-Nie. Zaspałam i spóźniłam się na busa, więc wracam na 2 godzinki do Michała i pojadę następnym, o 12. W ogóle muszę ci coś powiedzieć jak wrócę – miała radosny głos.
-Tylko mi nie mów, że Michał ci się oświadczył.
-Nie no, co ty. Trochę na to za wcześnie.
-No nie wiem. W waszym przypadku nie zdziwiłabym się – zaśmiałam się.
-Nie, jeszcze nie. Pogadamy jak wrócę, bo właśnie podeszłam pod blok Michała.
-Nie odprowadził cię? - zdziwiłam się.
-Nie – zaśmiała się – Jak się obudziłam zajęłam łazienkę od razu i wybiegłam z mieszkania zanim on zdążył się zwlec z łóżka.
-To się pewnie ucieszy, że będzie mógł jeszcze chwilę z tobą spędzić.
-Mam nadzieję. Do zobaczenia później. Pa.
-Pa – rozłączyłam się.
Westchnęłam i usiadłam na łóżku zastanawiając się co robić przez tyle czasu. Wzięłam książki, żeby się coś pouczyć na następny dzień, ale mi nic do głowy nie wchodziło. Uznałam, że pojadę wcześniej do Rzeszowa i może pójdę na jakieś zakupy.
Chodziłam po galerii jakąś godzinę, ale nie znalazłam nic ciekawego. Nie miałam ochoty dłużej się błąkać po sklepach, więc zadzwoniłam do Marcela i spytałam czy możemy się spotkać za 15 minut. Ucieszyłam się, że się zgodził i udałam się w stronę rynku. Gdy tam dotarłam Marcel już na mnie czekał.
-Cześć – zaczął.
-Cześć. Chciałeś się spotkać. O co chodzi?
-Mam ci wiele do opowiedzenia – westchnął – Nawet nie wiem od czego zacząć. Może pójdziemy na jakąś kawę? - zaproponował.
-Okej. Może być.
Weszliśmy do kawiarni i znaleźliśmy stolik w ustronnym miejscu. Kelnerka przyjęła nasze zamówienie, a ja spojrzałam na chłopaka.
-To mów to co chciałeś mi powiedzieć.
-Nie wiesz o mnie wszystkiego – miał smutną minę – Jestem … a raczej byłem przyjacielem Maćka.
-Co?! - nie mogłam uwierzyć, wstałam z zamiarem wyjścia, ale mnie zatrzymał.
-Proszę poczekaj – wysłuchaj mnie do końca. Musisz to wiedzieć.
Niepewna czy ma rację usiadłam i patrzyłam na niego nieufnie. O co w tym wszystkim chodziło? Nic z tego nie rozumiałam.
-To jakaś nowa gra Muzaja? Od razu mówię, że nie chcę go widzieć.
-Nie dziwię ci się. Ale nie wiesz wszystkiego.
-Więc słucham.
Kelnerka przyniosła nam w tym czasie kawę i ciastko. Napiłam się łyka i patrzyłam wyczekująco na Marcela. Westchnął i zaczął mówić.
-Ja mi Maciek mieszkamy w Bełchatowie mieszkania obok siebie, tak się poznaliśmy. Szybko złapaliśmy wspólny język, bo byliśmy tacy sami niestety. Zero miłości, dziewczyna góra na miesiąc. Pomagaliśmy też sobie. Gdy Maciek szedł na randkę ja w tym czasie przygotowywałem mieszkanie na jego powrót. Płatki róż, świece. On robił dla mnie to samo. Ostatnio prosił mnie, żebym przygotował to mieszkanie jak ty u niego byłaś. Ale mu się nie udało. Okazałaś się inna niż te wszystkie puste lale, z którymi do tej pory się widywał. Więc poprosił nie o pomoc, bo założył się z Kłosem, że cię zaliczy i nie myślał nawet o tym, że może przegrać ten zakład. Miałem przyjechać do Rzeszowa, niby przypadkiem na ciebie wpaść i zacząć się z tobą umawiać, a gdy już byś się zaangażowała w naszą znajomość miałem cię zostawić. Wtedy miał wkroczyć Maciek i cię pocieszyć, ale ułożyło się zupełnie inaczej.
Nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam. Marcel wydawał mi się fajnym facetem, a tu okazało się, że był takim samym kretynem jak Maciek. Bawił się dziewczynami, a potem je zostawiał. Nie chciałam tego dalej słuchać.
-Wystarczająco usłyszałam – znów chciałam wyjść.
-Poczekaj – zatrzymał mnie – Nie skończyłem, pozwól mi dokończyć.
-Nie chcę więcej cię słuchać. Jesteś dokładnie taki sam jak Muzaj. Nie obchodzą cię uczucia innych, a ja nie mam zamiaru się zadawać z takimi osobami.
-Proszę pozwól mi skończyć.
Popatrzył mi w oczy z błaganiem. Niepewna czy dobrze robię, znów zajęłam swoje miejsce i czekałam na ciąg dalszy.
-W pewnym momencie przestałem mówić Maćkowi co tu się dzieje, jak mi idzie. Strasznie się denerwował, ale nie mogłem mu nic powiedzieć, nie chciałem. Po naszym pocałunku ignorowałem jego wiadomości i telefony. Nie wytrzymał i przyjechał i udało mu się zaciągnąć cię do łóżka – miał smutną minę – Żałuję, że nie nalegałem wczoraj na spotkanie, tylko dałem się spławić, bo chciałem ci powiedzieć całą prawdę.
-Dlaczego miałabym ci wierzyć? - prychnęłam.
-Bo się w tobie zakochałem.

Cześć kochani! :)
Nowy rozdział dla was, ale mam prośbę. Niech każdy kto przeczyta skomentuje. Chciałabym wiedzieć czy jest tu ktoś jeszcze.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ


3 komentarze:

  1. Ja jestem 😀 Ciekawe jak zareaguje na wieści od Marcela. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział 😘

    OdpowiedzUsuń