niedziela, 6 kwietnia 2014

6

           Popatrzyłam na Maćka i starałam się zrozumieć o co mu chodzi. Nagle wybuchnęłam głośnym śmiechem. Czy on naprawdę myślał, że mogłabym się bać takiego kretyna? Był śmieszny. Choć było w nim coś interesującego – białe audi, którym przyjechał. Wyszłam zza Maksa i stanęłam z nim twarzą w twarz.
-Maciuś ty na serio myślisz, że się ciebie boję?- spytałam kpiąco.
-A nie?- zdziwił się.
-Nie!
-To czemu się za nim schowałaś, gdy na ciebie spojrzałem?
-Bo nie chciałam na ciebie patrzeć. Mam cię dość. Prześladujesz mnie cały czas, wtrącasz się w moje życie- zaczęłam wyliczać- Daj mi w końcu spokój- wzięłam Maksa pod rękę- Chodźmy.
             Chłopak bez słowa odprowadził mnie na przystanek. Odwrócił się i chciał odejść. Nagle zawrócił i wrócił do mnie. Zdziwiłam się trochę.
-Natka słuchaj jeśli chcesz to mogę zawsze być przy tobie, gdy on będzie w pobliżu. Póki nie zostawi cię w spokoju jesteśmy razem- zakomunikował.
-Maks naprawdę nie musisz tego robić- zapewniłam.
-Ale chcę.
-Słuchaj. Mam plan. Może wyda ci się on dziwny, ale uważam, że tylko tak pozbędę się Maćka na dobre.
-Jaki?
-Powiem ci kiedyś, ale teraz mój autobus jedzie. Pa- pocałowałam chłopaka w policzek i wsiadłam do pojazdu.
              Zajęłam swoje miejsce i zaczęłam się zastanawiać jak rozegrać sytuację z siatkarzem. Miałam już w głowie zarys planu.
           Długo byłam sama. Mój ostatni chłopak bardzo mnie zranił. Przepłakałam przez niego wiele nocy. Gdy poczułam, że zaczynają szczypać mnie oczy zamknęłam je. Nie mogłam znów wylewać przez niego łez. Wystarczająco już wylałam.
            Nie chciałam się na razie z nikim wiązać, ale uznałam, że mogę się pobawić Muzajem i przy okazji odegrać na swoim byłym chłopaku. Pobędę z nim jakiś czas, a potem po prostu go zostawię. Wtedy na pewno przestanie za mną łazić i da mi w końcu święty spokój.
            Nareszcie byłam w Krasnym. Zapaliłam papierosa na przystanku, a potem weszłam do domu. Od razu podbiegła do mnie siostra.
-Byłaś w moim pokoju- to nie było pytanie.
-Byłam.
-Używałaś moich gumek do mazania.
            Ola kupiła sobie jakiś czas temu różnokształtne gumki do mazania. Był hamburger, banan i różne inne rzeczy.
-No musiałam coś zmazać, a nie mogłam znaleźć swojej.
-To sobie kup! Pobrudziłaś najfajniejsze!
           Odwróciła się i odeszła wkurzona. Nie rozumiałam jak można robić awanturę o głupie gumki do mazania, ale nie przejęłam się tym i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam laptopa na kolana i weszłam na facebooka. Miałam wiadomość.
-Maciek- pokręciłam głową.
„Słuchaj nie kupuję tego, że masz chłopaka. Na pierwszy rzut oka widać, że wam na sobie nie zależy.”
              Westchnęłam tylko i zaczęłam się zastanawiać co mam mu odpisać. Trzeba było to dobrze rozegrać.
„Spotkajmy się jutro. Kończę o 14:20, ale nie czekaj pod szkołą tylko na Placu Wolności.”
                Wysłałam i wyłączyłam komputer. Trzeba było się pouczyć na następny dzień. Otworzyłam książkę do fizyki i wypisałam sobie na kartce wszystkie pojęcia i wzory. Po godzinie mniej więcej wszystko umiałam.

Oczami bełchatowskiego atakującego:

               Wróciłem do hotelu i walnąłem się na łóżko. To nie mogła być prawda, ona nie mogła mieć chłopaka. Chwyciłem za laptopa i napisałem do niej. Czekałem na odpowiedź choć domyślałem się, że i tym razem nic nie odpiszę. Okazało się jednak inaczej.
                  Szybko przeczytałem wiadomość, a na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Chciała się ze mną spotkać.
                   Wiedziałem, że się w końcu złamie. To była tylko kwestia czasu chociaż przyznam szczerze, że w pewnym momencie miałem wątpliwości. Teraz wystarczyło tylko czekać aż złapie się w moje sidła. Przyszedł czas na kolejną zabawę.
                   Następnego dnia tak jak Natalia prosiła stałem na Placu Wolności i czekałem na nią. Po chwili pojawiła się w towarzystwie Moniki. Pocałowała ją na pożegnanie w policzek i podeszła do mnie.
-Cześć- uśmiechnąłem się.
-Cześć- spuściła wzrok.
-To może pojedziemy do jakiejś kawiarni- zaproponowałem.
-Jasne.
                  Wsiedliśmy do mojego auta, a dziewczyna zaczęła mnie kierować gdzie mam jechać. Widziałem, że trochę ją to irytowało, ale nie znałem miasta, więc nie było innego wyjścia. W końcu byliśmy na miejscu.
-Dla mnie cappuccino- powiedziała.
              Złożyliśmy zamówienie, które po chwili kelnerka nam przyniosła. Upiłem łyk soku i wróciłem wzrokiem do Natalii.
-No dobra to teraz powiedz po co cały czas przyjeżdżasz pod moją szkołę, zabierasz mi papierosy. Swoją drogą w nie złe straty przez ciebie popadłam.
-To jest niezdrowe. Nie powinnaś się truć.
-Moje życie, moje wybory. Teraz odpowiadaj na pytanie.
-No dobra- westchnąłem i uznałem, że trzeba mówić prosto z mostu- Zaintrygowałaś mnie. Jeszcze nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak ty.
-To dobrze czy źle?- zdziwiła się.
-Jasne, że dobrze. Nawet bardzo. Mówiąc wprost spodobałaś mi się i uznałem, że nie mogę tego tak zostawić.
               Trochę ją zszokowałem. Czekałem aż przetrawi tą informację i coś powie. Wydawało mi się, że dobrze mi poszło, że dobrze zrobiłem mówiąc to wszystko.
-Maciek, ale ty mieszkasz w Bełchatowie, ja w Rzeszowie … - przerwałem jej.
-I co z tego? Dużo par utrzymuje związek na odległość.
-Ale my nie jesteśmy parą- zauważyła.
-Ale możemy być jak tylko się zgodzisz.
               Wątpiłem w to, żeby się zgodziła, ale zawsze trzeba było próbować. Upiła łyk kawy, pokręciła głową i uśmiechnęła się.
-Zgadzam się.
                 Zdziwiło mnie to bardzo. Jeszcze poprzedniego dnia robiła wszystko, żeby mnie spławić, a teraz zgadza się zostać moją dziewczyną? Coś tu nie grała. I co z Maksem? Jeszcze wczoraj byli razem, a teraz już nie są?
-A twój chłopak nie będzie zły?
-Maks?- zaśmiała się- Udawał tylko mojego chłopaka, żeby cię spławić, ale już wczoraj coś mnie w tobie zaczęło intrygować.
-Serio?
-Jasne.
             Uśmiechnąłem się i wziąłem dziewczynę za rękę. Wiedziałem, że mi się uda. Wiedziałem, że w końcu ją zdobędę mimo oporu i przeszkód. 

I jest szósteczka :) Mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie to bardzo motywuje ;)