sobota, 12 lipca 2014

11

Rozłączyłam się i spojrzałam na dziewczyny. Widziałam, że Monika uśmiecha się do mnie cwaniacko. Podparłam się pod boki.
-No co?- spytałam.
-Nie, nic- zaśmiała się- Tylko pamiętaj ja nie chcę być na razie ciocią.
-Ja też nie- dołączyła się Miśka z Asią.
-Ale z was przyjaciółki. Dobra, ja już lecę. Pa- pożegnałam się z nimi i udałam się do wyjścia.
Szłam powoli zastanawiając się co Maciek dla mnie przyszykował. Znając jego musiało to być coś szalonego, bo tylko takie pomysły wpadały mu do głowy.
Gdy dotarłam na Plac Wolności już na mnie czekał. Podszedł, pocałował mnie i wziął za rękę. Bez słowa udaliśmy się do jego auta. Rozglądnęłam się ukradkiem czy nie ma tak znów jakiegoś koszyka z kocem na piknik, ale na szczęście nic takiego nie znalazłam. Atakujący zajął miejsce kierowcy i uśmiechnął się do mnie.
-To gdzie mnie zabierasz?- spytałam.
-A to niespodzianka.
-Nie lubię niespodzianek.
-Ta ci się spodoba. Zaufaj mi.
-Tobie?- zadrwiłam.
-Kochanie ranisz mnie. Uważasz, że nie wolno mi ufać?- zrobił smutną minę.
-No mam co do tego wątpliwości. Nawet duże wątpliwości.
-Czy te oczy mogą kłamać?- zanucił i spojrzał na mnie.
-Tak- odpowiedziałam pewnie.
Pokręcił tylko głową i skupił się na drodze. Patrzyłam cały czas za okno, bo nie chciałam znów dać się wywieść do jakiegoś lasu. Na szczęście tym razem Muzaj nie zamierzał opuszczać miasta. Zatrzymał się koło krytego basenu.
-Maciek co my tu robimy?- zdziwiłam się.
-Zarezerwowałem cały basen tylko dla nas.
-Odbiło ci? Przecież ja nawet nie mam stroju kąpielowego.
-Kupiłem ci jeden, mam nadzieję, że będzie dobry- uśmiechnął się, a ja zaczęłam się zastanawiać jak ten strój musi wyglądać- No chodź.
Wyszliśmy z samochodu. Maciek wyciągnął z bagażnika dwie torby i jedną mi podał. Westchnęłam i poszłam z nim do środka. W szatni wyjęłam strój, który mi kupił i aż przysiadłam. Był dwuczęściowy, czerwony. Westchnęłam tylko i go włożyłam.
Gdy wyszłam atakujący stał koło basenu i czekał na mnie. Zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się. Podszedł i mnie objął.
-Miałem nadzieję, że wziąłem dobry rozmiar.
-Wariat.
Wtedy Maciek wziął mnie na ręce i mimo moich protestów wrzucił mnie do basenu, a po chwili sam do niego wskoczył. Zaczął płynąć w moim kierunku, a ja zaczęłam uciekać. Na szczęście umiałam dobrze pływać.
W końcu jednak Muzaj złapał mnie za nogę. Zacząłem mu się wyrywać, ale nic to nie dawało. Zanurzyłam się pod wodę, a on zrobił to samo. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Szybko się wynurzyłam, bo zabrakło mi powietrza.
Maciek patrzył na mnie uśmiechnięty. Pogładził mnie po policzku,, a ja położyłam swoją dłoń na jego.
-Maciek- westchnęłam.
Uśmiechnął się tylko i mnie puścił. Pływaliśmy dalej. W pewnym momencie zaczęliśmy się ścigać. Dwa razy udało mi się wygrać z atakującym, ale wiedziałam, że daje mi fory. Musiałam coś wymyślić.
-Maciek no- powiedziałam gdy trzeci raz z nim wygrałam- Nie wygłupiaj się.
-A co ja robię?
-Nie starasz się. Chcę wygrać z tobą w równej walce.
-Wygrywasz.
-Jasne. Hmm... a jakbym zaproponowała ci układ- uśmiechnęłam się.
-Jaki układ?- ożywił się.
-Jak ja wygram zrobię to co chcesz, a jak ty wygrasz ja zrobię co ty chcesz.
-Wszystko?
-Wszys ...-zaświeciła mi się czerwona lampka- Prawie wszystko.
-No niech będzie.
Gdy zobaczyłam głupi uśmiech na jego twarzy zaczęłam się zastanawiać czy dobrze zrobiłam, ale było za późno, żeby się wycofać. Patrzyłam na Maćka. Udał, że rozciąga się przed wyścigiem. Pokręciłam tylko głową.
-Raz, dwa- odliczałam.
-Trzy!- krzyknął Maciek.

Oczami bełchatowskiego atakującego:

Po umowie z Natalią zadowolony czekałem na wyścig. Już się zastanawiałem jak wykorzystam wygraną.
Gdy wystartowaliśmy płynąłem najszybciej jak mogłem. Wiedziałem jaka jest stawka i tym razem nie dałem dziewczynie wygrać tak jak wcześniej. Gdy się wynurzyła spojrzała na mnie i westchnęła tylko.
-No dobra. Mów czego chcesz.
-Nie wiem jeszcze- uśmiechnąłem się- To bardzo ważna sprawa, nie umiem tak od razu zdecydować.
-No dobra, a kiedy będziesz wiedział?- spytała.
-Jak będę wiedział to dam ci znać- zapewniłem.
Popływaliśmy jeszcze jakiś czas, a potem poszliśmy do szatni. Nie śpieszyłem się, bo domyślałem się, że będę musiał czekać na Natalię. Jednak jak wyszedłem ona czekała już. Wstała jak mnie zobaczyła.
-Matko ile trzeba na ciebie czeka? Co fryzura nie chciała się ułożyć?- zadrwiła.
-Jakim cudem tak szybko wyszłaś?- zdziwił się.
-A co? Twoje dotychczasowe dziewczyny pewnie z godzinie by musiały tapetę nakładać? Cóż nie jestem taka niestety.
-Czemu niestety?- uśmiechnąłem się- Bardzo mnie to cieszy jaka jesteś.
Pokręciła głową i udała się do wyjścia. Wrzuciłem torby na tylne siedzenie, a potem otworzyłem jej drzwi.
-Do domu?- upewniłem się.
-Tak- kiwnęłam głową.
Podczas drogi zaczęliśmy śpiewać piosenki, które leciały w radiu. Mieliśmy przy tym dużo zabawy. W końcu jednak podjechaliśmy pod dom Natalii.
-To jutro wracasz do Bełchatowa?- upewniła się.
-Tak- kiwnąłem głową.
-W takim razie do zobaczenia za jakiś czas- chciała wysiąść z samochodu, ale ją powstrzymałem.
-Zadzwonię i powiem ci czego chcę- uśmiechnąłem się- A właśnie mam te bokserki, które mi pożyczyłaś.
-Zachowaj je- powiedziała szybko.
-No dobra, ale ty zachowasz strój, który ci kupiłem.
-Nie trzeba ...- zaczęła, ale jej przerwałem.
-Proszę cię. Wyglądałaś w nim ślicznie. Musisz go zachować.
-No dobrze. Pa- chciała pocałować mnie w policzek, ale odwróciłem głowę i pocałowała mnie w usta.
-Pa- powiedziałem gdy wychodziła z samochodu.

Jest i jedenastka :) Mam nadzieję, że się podoba ;)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

środa, 2 lipca 2014

10

             Maciek patrzył na mnie i założył ręce na piersiach. Widząc go takiego strasznie chciało mi się śmiać.
-Kto to jest?- atakujący powtórzył pytanie.
-Maciek.
-Co Maciek?
-No Maciek- zaśmiałam się.
-No co Maciek?- nie wytrzymywał.
-No on ma na imię Maciek- śmiałam się coraz bardziej- To mój kolega z klasy.
-Czemu puszcza do ciebie oko?
-Od dawna to robi. A co? Jesteś zazdrosny?- zarzuciłam mu ręce na szyję.
           Atakujący odwrócił głowę, a ja pocałowałam go w policzek. Wtedy objął mnie w pasie i pocałował w usta.
-Nie jestem zazdrosny- odpowiedział.
-Okej. Muszę iść na lekcję. Na matmie siedzę koło Maćka.
-Ale czemu koło niego?- wkurzył się.
-Mam cię- zaśmiałam się- Tak naprawdę to Monika siedzi obok niego, a ja obok niej, ale chciałam zobaczyć twoją reakcję.
-Manipulantka- wystawił mi język.
-Zazdrośnik.
        Jeszcze chwilę się tak kłóciliśmy, aż wreszcie stwierdziłam, że czas iść na lekcję i odpuściłam. Pocałowałam Muzaja na pożegnanie i weszłam do szkoły. Pod klasą podeszłam do Moniki i przytuliłam ją.
-Jakie miłe powitanie- zaśmiała się- Mów co się stało.
-Musiało się coś stać?
-Promieniejesz- zauważyła- Czy to sprawa pewnej pszczółki?- zaśmiała się.
-Opowiem ci na fizyce.
          W tym momencie zadzwonił dzwonek. Weszłyśmy do klasy i usiadłyśmy w swojej ławce. Tradycyjnie miejsce obok Moniki zajął Maciek.
-No opowiadaj- ponagliła przyjaciółka.
         Uśmiechnęłam się i zaczęłam mówić. Monia często nie mogła wytrzymać i mi przerywała, ale jakoś dobrnęłam do końca.
           Wtedy nauczyciel spytał czy są chętni do odpowiedzi. Pierwsza zgłosiła się przyjaciółka, a potem ja. Obie dostałyśmy po piątce i mogłyśmy kontynuować rozmowę.
-Okej czyli koniec planu pod tytułem rozkochać i zostawić?- upewniała się.
-Nie wiem Monia. Nadal mimo wszystko nie jestem pewna czy mamy szans być razem. On w Bełchatowie, ja tu.
-Daj spokój. Odległość to nie problem w związku. Ja i Michał dajemy radę.
-Ale ty i Michał to co innego. Jesteście razem od dawna, kochacie się, a ja nie wiem czy jestem zakochana w Maćku.
-Więc musisz się dowiedzieć- uśmiechnęła się.
-Żeby to było takie proste.
          Po fizyce miałyśmy biologię, na której był sprawdzian. Poszedł nam bardzo dobrze. Uznałyśmy z Monią, że nie chce nam się siedzieć na reszcie lekcji i się zerwałyśmy. Wyszłyśmy przed szkołę, a tam wpadłyśmy na Michalinę. Przywitałyśmy się z nią.
-Skończyłaś już lekcję?- zaśmiałam się.
-Skróciłam je sobie, a wy?
-Też. Chodźmy się gdzieś napić. Muszę się odstresować- zaproponowałam.
-Pomysł mi się podoba, ale kto nam kupi piwo?- zauważyła Monika.
-Ja- uśmiechnęłam się- Mam dowód tymczasowy, więc może jakoś się uda.
-Ja też idę- koło nas pojawiła się Aśka.
-O cześć- przywitałyśmy się z nią- Podsłuchiwałaś nas?
-Może- uśmiechnęła się.
           Wszystkie poszłyśmy do sklepu. Na szczęście udało nam się kupić piwo. Postanowiłyśmy wypić je na rynku. Usiadłyśmy na scenie, która była zakryta dachem dzięki czemu prawie nie było nas widać.
-Zdrowie- stuknęłyśmy się butelkami.
            Piłyśmy, rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Nikt nas nie widział na scenie, ale okazało się, że jest osoba, której udało się odkryć naszą kryjówkę.
-Cześć dziewczyny- podszedł do nas jakiś chłopak- Chciałem was zaprosić na religijny wyjazd pod namioty- rozdał każdej jakąś ulotkę- A wy nie powinnyście być w szkole?
-My? Nie- powiedziałyśmy równo i się zaśmiałyśmy.
-A w której to szkole tak wcześnie się kończy lekcje?- uśmiechnął się.
-W trzecim liceum.
-Jesteście w drugiej klasie?- nie chciał się odczepić.
-Może- zaśmiała się Asia.
-To w tym roku miałyście półmetek, a w przyszłym studniówka. Jakby co ja bardzo lubię chodzić na studniówki, więc jakby któraś z was potrzebowała partnera to ja bardzo chętnie- mówił pewny siebie.
-Jasne, będziemy pamiętały- zapewniła Monia.
-No ja muszę chyba dalej ulotki rozdawać. Fajne miejsce- powiedział na odchodne.
Popatrzyłyśmy na siebie i wybuchnęłyśmy śmiechem. Patrzyłyśmy jeszcze chwilę jak chłopak zaczepia kolejne osoby.
-Jakby wrócił to mówimy, że nie poszłyśmy na półmetek, bo nie miałyśmy ochoty. Ok?- zaproponowałam.
-Jasne.
                Na szczęście już nie wrócił, a my w spokoju dokończyłyśmy piwo, a potem poszłyśmy do galerii.

Oczami kontuzjowanego atakującego:

            Stałem pod szkołą Natalii i czekałem na nią. Następnego dnia, rano musiałem wrócić do Bełchatowa, więc chciałem spędzić z nią jeszcze trochę czasu. Jednak długo nie wychodziła z budynku. Zobaczyłem Maksa i zaczepiłem go.
-Hej, gdzie Natalia?- spytałam, a on się zaśmiał.
-Na labie z Monią i Aśką. Chyba jeszcze Miśka do nich dołączyła, ale nie jestem pewien. Muszę lecieć, bo mam autobus.
                  Czego ja się dowiaduję. Natalia poszła na wagary. Wybrałem do niej numer. Odebrała dopiero po czwartym sygnale.
-Słucham?
-Gdzie ty jesteś?- spytałem.
-Jak to gdzie?- zmieszała się- W szkole.
-Stoję pod twoją szkołą i wiem, że cię tam nie ma.
-Oj no dobra. Nie chciało mi się tam siedzieć i poszłam na labę, ale co cię to obchodzi?
-Chciałem spędzić z tobą dzisiejszy dzień, bo jutro wracam do Bełchatowa.
-Jutro? Nie mówiłeś nic rano.
-Jakoś wyleciało mi to z głowy. To co? Zobaczymy się?- spytałem.
-No dobra. Tylko gdzie?
-Spotkajmy się na Placu Wolności. Stamtąd zabiorę cię w jedno miejsce.
-Niech będzie- westchnęła- Muszę kończyć. Pa.
-Pa.
                Uśmiechnąłem się. Miałem już dokładny plan na dzisiejszy wieczór i miałem nadzieję, że uda mi się go zrealizować.
 
No i jest kolejny :) Mam nadzieję, że się wam podoba. Karolu nareszcie masz co czytać ode mnie :P Komentujcie, to bardzo motywuje ;) + pojawiły się nowe postacie w zakładce bohaterowie.