Marcel siedział i patrzył na
mnie niepewnie, a ja nie umiałam nic powiedzieć. Nie byłam pewna
czy w ogóle mu wierzę. Mógł sobie dalej ze mną pogrywać dla
Maćka, a na to nie miałam zamiaru pozwalać.
-Marcel
ja … - westchnęłam – Nie wiem czy ci wierzę.
-Rozumiem
to. Po tym wszystkim masz prawo, ale przysięgam ci, że mówię
prawdę i będę robił wszystko, żeby ci to udowodnić.
-Jak
niby? Nie musisz wracać niedługo do Bełchatowa?
-Skończyłem
liceum i zrobiłem sobie rok przerwy od nauki. Wyprowadziłem się od
rodziców i zamieszkałem w mieszkaniu, które odziedziczyłem po
babci. Wziąłem teraz urlop w pracy, ale mogę ją rzucić i tu coś
znaleźć. Myślałem o sprzedaży mieszkania i wynajęciu czegoś w
Rzeszowie za te pieniądze, a za resztę bym się utrzymywał póki
bym czegoś nie znalazł.
-Chcesz
się przeprowadzić do Rzeszowa? - myślałam, że źle usłyszałam.
-Tak.
-Dlaczego?
-Bo
ty tutaj jesteś – odpowiedział jakby to było oczywiste - Chcę
ci pokazać, że naprawdę mi zależy.
Nie wiedziałam co mam
odpowiedzieć. Kompletnie mnie zaskoczył. Bałam się mu uwierzyć.
Po akcji z Maćkiem nie byłam pewna czy w ogóle w najbliższym
czasie będę miała ochotę się z kimś spotykać, czy będę w
stanie komuś na tyle zaufać. Nie wiem czemu zaczynałam wierzyć
Marcelowi, że mu na mnie zależy. Chciał być blisko mnie, a to
chyba już coś znaczyło.
-Wierzę ci – powiedziałam i
spuściłam głowę – Ale to nic na razie nie zmienia. Po akcji z
Muzajem nie mam ochoty na związki.
-Wiem, że nie masz na razie na to
ochoty, ale nie proszę cię, żebyś została moją dziewczyną. Na
razie. Chcę tylko, żebyś nie odtrącała mnie. Możemy się
spotykać, a może z czasem poczujesz, że jesteś gotowa.
Nie byłam pewna czy to się
wydarzy, ale przytaknęłam. Jeszcze długo rozmawialiśmy,
poznawaliśmy się. Marcel opowiadał mi o sobie, o swoim
dzieciństwie, a ja odwdzięczyłam mu się tym samym. Spojrzałam na
telefon i zorientowałam się, że jest już 15. Monika powinna być
już dawno w Rzeszowie.
-Przepraszam na chwilę –
powiedziałam.
Odeszłam na bok i wybrałam numer
do przyjaciółki. Po kilku sygnałach włączyła się poczta
głosowa. Spróbowałam jeszcze raz, ale skutek był ten sam. Może
pojechała do domu rzeczy zostawić i potem do mnie przyjedzie, a
telefonu po prostu nie słyszała? Jakoś mi ta myśl nie pasowała
bo Monia zawsze miała telefon przy sobie. Wróciłam do Marcela i
kontynuowałam rozmowę, choć nie mogłam się skupić za bardzo.
-Wiesz co jestem zmęczona i chcę
już wrócić do domu. Trochę się zasiedzieliśmy.
-Ok, a spotkamy się jutro? -
spytał z nadzieją.
-Nie wiem. Zaczyna się znów
tydzień i szkoła. Najwyżej się jutro zgadamy, bo teraz nie mogę
nic obiecać.
Wyszliśmy z kawiarni, a Marcel
odprowadził mnie na przystanek. Na pożegnanie przytulił mnie i
pocałował w policzek. Uśmiechnęłam się lekko i wsiadłam do
autobusu. W drodze do domu znów spróbowałam się dodzwonić do
Moniki, ale kolejny raz włączyła się poczta głosowa. Zaczynałam
się o nią martwić.
Oczami
smutnego atakującego:
Po powrocie do Bełchatowa nie
umiałem sobie znaleźć miejsca. Cały czas miałem przed oczami
twarz Natalii jak dowiedziała się o zakładzie. W końcu dotarło
do mnie coś ważnego, coś czego się po sobie kompletnie nie
spodziewałem. Kochałem ją. Kochałem i wszystko koncertowo
spieprzyłem.
Zakład z Kłosem to była
najgłupsza rzecz jaką zrobiłem w życiu, a trzeba przyznać miała
z czym konkurować, bo najmądrzej to ja nie żyłem. Przypomniały
mi się słowa Kłosa, że wpadnę we własne sidła i się zakocham
w Natalii, a ona mnie zostawi. Co on kurwa wróżką jest?! Miałem
ogromną ochotę w coś przywalić. Wtedy zadzwonił mi dzwonek.
Wstałem i poszedłem otworzyć. Był to właśnie środkowy.
-Cześć
– przywitał się.
-Hej-
mruknąłem niechętnie.
-Mogę
wejść czy mam stać w progu?
-Jak
musisz.
Poszedłem do salonu i czekałem
aż Kłos do mnie dołączy. Stanął w drzwiach z założonymi
rękami i mi się przyglądał. W końcu spojrzał na mnie
zszokowany.
-Miałem
rację. Zakochałeś się z niej.
-I
co z tego? - warknąłem.
-No
nareszcie!
-Co
cię tak ciesz? - zaczął mnie wkurwiać.
-W
końcu się dowiedziałeś jak się czują dziewczyny, gdy zostawiasz
je po jednej nocy.
Miałem ochotę wyładować na nim
swoją złość, ale cudem się powstrzymałem. Nie miałem ochoty
słuchać takich tekstów, a zwłaszcza nie teraz. Oby wyszedł
szybko i zostawił mnie w spokoju.
-To
wszystko co miałeś do powiedzenia? To myślę, że powinieneś już
iść. Drogę do drzwi mam nadzieję, że znasz.
-Odezwać
się nie można?
-Przegrałeś
zakład nie masz prawa się ze mnie już naśmiewać.
-A
kto się śmiał? Powiedziałem tylko prawdę – usiadł na fotelu –
A teraz mów co się wydarzyło w Rzeszowie.
Niechętnie opowiedziałem Kłosowi
o wszystkim. Przynajmniej mogłem się wygadać, choć nie wierzyłem,
że poradzi mi coś mądrego. Raczej stawiałem, że będzie mi truł
potem, że się doigrałem.
-No
to doigrałeś się – westchnął Kłos.
-Jasne
– przewróciłem oczami.
-Ciekawe
jak to rozegra Marcel – zastanawiał się.
-Co
jak rozegra? Nic nie rozegra jak tylko spróbuje się zbliżyć do
Natalii to pojadę tam i opowiem jej wszystko. To jak mi pomagał, to
że jest taki jak ja. Wtedy nie będzie chciała mieć z nim nic
wspólnego.
-I
znów ją zranisz – zauważył.
-Ja
… - zawahałem się – Ja ją kocham. Nie mogę pozwolić, żeby
była z Marcelem.
-Co
z tego, że ją kochasz? Dała ci już szansę, a ty ją zmarnowałeś,
bo oczywiście musiałeś zachowywać się jak totalny dupek.
-Ale
Marcel jest taki jak ja. Nie będzie z nią. Nie dopuszczę do tego.
Kłos patrzył na mnie i
zastanawiał się nad moimi słowami. Nie rozumiałem co tu było do
rozumienia. Nie zamierzałem dopuścić do tego związku. Marcel mógł
być pewien, że nie będzie z Natalią. Chyba że po moim trupie.
-Ile
znacie się z Marcelem? - spytał nagle Karol.
-Niedługo.
Od początku sezonu.
-Już
go trochę poznałeś i on ciebie też. Nie uważasz, że może
przewidzieć, że zamierzasz zrobić coś takiego.
-I
co z tego? Nie powstrzyma mnie.
-Jeżeli
jest chociaż troszczę mądrzejszy niż ty może sam powiedzieć
Natalii prawdę, żeby cię uprzedzić i zdobyć jej zaufanie.
Przez chwilę nie docierało do
mnie to co powiedział. W końcu przeraziłem się. Jeśli Marcel to
zrobił stracę ją na zawszę.
Część
kochani :) Kolejny rozdział wam dodaję już zbliżamy się
powolutku do końca tej historii. Piszcie w komentarzach co sądzicie
;)
CZYTASZ
= KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Czemu taki krótki!?
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuń