piątek, 12 stycznia 2018

23

Marcel siedział i patrzył na mnie niepewnie, a ja nie umiałam nic powiedzieć. Nie byłam pewna czy w ogóle mu wierzę. Mógł sobie dalej ze mną pogrywać dla Maćka, a na to nie miałam zamiaru pozwalać.
-Marcel ja … - westchnęłam – Nie wiem czy ci wierzę.
-Rozumiem to. Po tym wszystkim masz prawo, ale przysięgam ci, że mówię prawdę i będę robił wszystko, żeby ci to udowodnić.
-Jak niby? Nie musisz wracać niedługo do Bełchatowa?
-Skończyłem liceum i zrobiłem sobie rok przerwy od nauki. Wyprowadziłem się od rodziców i zamieszkałem w mieszkaniu, które odziedziczyłem po babci. Wziąłem teraz urlop w pracy, ale mogę ją rzucić i tu coś znaleźć. Myślałem o sprzedaży mieszkania i wynajęciu czegoś w Rzeszowie za te pieniądze, a za resztę bym się utrzymywał póki bym czegoś nie znalazł.
-Chcesz się przeprowadzić do Rzeszowa? - myślałam, że źle usłyszałam.
-Tak.
-Dlaczego?
-Bo ty tutaj jesteś – odpowiedział jakby to było oczywiste - Chcę ci pokazać, że naprawdę mi zależy.
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Kompletnie mnie zaskoczył. Bałam się mu uwierzyć. Po akcji z Maćkiem nie byłam pewna czy w ogóle w najbliższym czasie będę miała ochotę się z kimś spotykać, czy będę w stanie komuś na tyle zaufać. Nie wiem czemu zaczynałam wierzyć Marcelowi, że mu na mnie zależy. Chciał być blisko mnie, a to chyba już coś znaczyło.
-Wierzę ci – powiedziałam i spuściłam głowę – Ale to nic na razie nie zmienia. Po akcji z Muzajem nie mam ochoty na związki.
-Wiem, że nie masz na razie na to ochoty, ale nie proszę cię, żebyś została moją dziewczyną. Na razie. Chcę tylko, żebyś nie odtrącała mnie. Możemy się spotykać, a może z czasem poczujesz, że jesteś gotowa.
Nie byłam pewna czy to się wydarzy, ale przytaknęłam. Jeszcze długo rozmawialiśmy, poznawaliśmy się. Marcel opowiadał mi o sobie, o swoim dzieciństwie, a ja odwdzięczyłam mu się tym samym. Spojrzałam na telefon i zorientowałam się, że jest już 15. Monika powinna być już dawno w Rzeszowie.
-Przepraszam na chwilę – powiedziałam.
Odeszłam na bok i wybrałam numer do przyjaciółki. Po kilku sygnałach włączyła się poczta głosowa. Spróbowałam jeszcze raz, ale skutek był ten sam. Może pojechała do domu rzeczy zostawić i potem do mnie przyjedzie, a telefonu po prostu nie słyszała? Jakoś mi ta myśl nie pasowała bo Monia zawsze miała telefon przy sobie. Wróciłam do Marcela i kontynuowałam rozmowę, choć nie mogłam się skupić za bardzo.
-Wiesz co jestem zmęczona i chcę już wrócić do domu. Trochę się zasiedzieliśmy.
-Ok, a spotkamy się jutro? - spytał z nadzieją.
-Nie wiem. Zaczyna się znów tydzień i szkoła. Najwyżej się jutro zgadamy, bo teraz nie mogę nic obiecać.
Wyszliśmy z kawiarni, a Marcel odprowadził mnie na przystanek. Na pożegnanie przytulił mnie i pocałował w policzek. Uśmiechnęłam się lekko i wsiadłam do autobusu. W drodze do domu znów spróbowałam się dodzwonić do Moniki, ale kolejny raz włączyła się poczta głosowa. Zaczynałam się o nią martwić.

Oczami smutnego atakującego:

Po powrocie do Bełchatowa nie umiałem sobie znaleźć miejsca. Cały czas miałem przed oczami twarz Natalii jak dowiedziała się o zakładzie. W końcu dotarło do mnie coś ważnego, coś czego się po sobie kompletnie nie spodziewałem. Kochałem ją. Kochałem i wszystko koncertowo spieprzyłem.
Zakład z Kłosem to była najgłupsza rzecz jaką zrobiłem w życiu, a trzeba przyznać miała z czym konkurować, bo najmądrzej to ja nie żyłem. Przypomniały mi się słowa Kłosa, że wpadnę we własne sidła i się zakocham w Natalii, a ona mnie zostawi. Co on kurwa wróżką jest?! Miałem ogromną ochotę w coś przywalić. Wtedy zadzwonił mi dzwonek. Wstałem i poszedłem otworzyć. Był to właśnie środkowy.
-Cześć – przywitał się.
-Hej- mruknąłem niechętnie.
-Mogę wejść czy mam stać w progu?
-Jak musisz.
Poszedłem do salonu i czekałem aż Kłos do mnie dołączy. Stanął w drzwiach z założonymi rękami i mi się przyglądał. W końcu spojrzał na mnie zszokowany.
-Miałem rację. Zakochałeś się z niej.
-I co z tego? - warknąłem.
-No nareszcie!
-Co cię tak ciesz? - zaczął mnie wkurwiać.
-W końcu się dowiedziałeś jak się czują dziewczyny, gdy zostawiasz je po jednej nocy.
Miałem ochotę wyładować na nim swoją złość, ale cudem się powstrzymałem. Nie miałem ochoty słuchać takich tekstów, a zwłaszcza nie teraz. Oby wyszedł szybko i zostawił mnie w spokoju.
-To wszystko co miałeś do powiedzenia? To myślę, że powinieneś już iść. Drogę do drzwi mam nadzieję, że znasz.
-Odezwać się nie można?
-Przegrałeś zakład nie masz prawa się ze mnie już naśmiewać.
-A kto się śmiał? Powiedziałem tylko prawdę – usiadł na fotelu – A teraz mów co się wydarzyło w Rzeszowie.
Niechętnie opowiedziałem Kłosowi o wszystkim. Przynajmniej mogłem się wygadać, choć nie wierzyłem, że poradzi mi coś mądrego. Raczej stawiałem, że będzie mi truł potem, że się doigrałem.
-No to doigrałeś się – westchnął Kłos.
-Jasne – przewróciłem oczami.
-Ciekawe jak to rozegra Marcel – zastanawiał się.
-Co jak rozegra? Nic nie rozegra jak tylko spróbuje się zbliżyć do Natalii to pojadę tam i opowiem jej wszystko. To jak mi pomagał, to że jest taki jak ja. Wtedy nie będzie chciała mieć z nim nic wspólnego.
-I znów ją zranisz – zauważył.
-Ja … - zawahałem się – Ja ją kocham. Nie mogę pozwolić, żeby była z Marcelem.
-Co z tego, że ją kochasz? Dała ci już szansę, a ty ją zmarnowałeś, bo oczywiście musiałeś zachowywać się jak totalny dupek.
-Ale Marcel jest taki jak ja. Nie będzie z nią. Nie dopuszczę do tego.
Kłos patrzył na mnie i zastanawiał się nad moimi słowami. Nie rozumiałem co tu było do rozumienia. Nie zamierzałem dopuścić do tego związku. Marcel mógł być pewien, że nie będzie z Natalią. Chyba że po moim trupie.
-Ile znacie się z Marcelem? - spytał nagle Karol.
-Niedługo. Od początku sezonu.
-Już go trochę poznałeś i on ciebie też. Nie uważasz, że może przewidzieć, że zamierzasz zrobić coś takiego.
-I co z tego? Nie powstrzyma mnie.
-Jeżeli jest chociaż troszczę mądrzejszy niż ty może sam powiedzieć Natalii prawdę, żeby cię uprzedzić i zdobyć jej zaufanie.
Przez chwilę nie docierało do mnie to co powiedział. W końcu przeraziłem się. Jeśli Marcel to zrobił stracę ją na zawszę.

Część kochani :) Kolejny rozdział wam dodaję już zbliżamy się powolutku do końca tej historii. Piszcie w komentarzach co sądzicie ;)


CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

2 komentarze: