czwartek, 13 lutego 2014

2.

         Stałam i patrzyłam na atakującego. Miałam ochotę go walnąć za to, że mnie przestraszył. Ledwo się powstrzymałam.
-Jak ci się mecz podobał?- spytał Maciek.
-Bardzo, bo jak widzisz- wskazałam swoją koszulkę w biało czerwone pasy z numerem 7- Wygrała moja ukochana drużyna.
-A Skra, na którym jest miejscu u ciebie?
-Ale w jakim sensie?- nie rozumiałam.
-No które miejsce zajmuje Skra wśród drużyn Plus ligi na liście zespołów, które najbardziej lubisz?- uśmiechnął się.
-Plus ligi?- upewniłam się, a on kiwnął głową- Hmm … dwunaste.
-Ej!- założył ręce na piersi.
-No co? Prawdę tylko mówię- wzruszyłam ramionami.
        Staliśmy chwilę w milczeniu i mierzyliśmy się wzrokiem. Nie rozumiałam o co miał pretensje. Przecież chyba nie chciał, żebym go okłamała. Na mojej liście pierwsze dwa miejsca zajmowały kolejno Resovia i Jastrzębie, a ostatnie Skra i Zaksa.
-Podaj mi swój numer- powiedział Muzaj.
-Chyba śnisz- prychnęłam.
-Natalia!- usłyszałam wołanie Moniki.
-Zaraz przyjdę!
-Podaj- zrobił błagalne oczy.
-Nie- wystawiłam mu język.
-Furman!- krzyknęła koleżanka.
-Oj już idę. Do niezobaczenia- uśmiechnąłem się do Maćka złośliwie i odeszłam.
       Przyjaciółka stała z założonymi rękami. Żeby ją udobruchać przytuliłam ją. Westchnęła tylko i wyszłyśmy razem z hali. Poszłyśmy do Millenium i chodziłyśmy po sklepach. Gdy usiadłyśmy zmęczone w kawiarni i zamówiłyśmy po cappuccino mogłyśmy w końcu spokojnie porozmawiać.
-To teraz powiedz czemu kazałaś mi czekać?- spytała Monika.
-Jakiś kretyn się do mnie przyczepił- powiedziałam tylko.
          Wtedy do kawiarni wszedł Rafał. Rozglądnął się szukając wolnego stolika. Uśmiechnął się gdy nas zobaczył i przysiadł się. Zamówił jakieś ciastko.
-Na zakupy się wybrałeś?- spytała koleżanka.
-No czyste majtki mi się skończyły- uśmiechnął się- A mama powiedziała, że nie będzie mi ich prała, bo nie jest sprzątaczką.
-A nie możesz sam ich wyprać- spojrzał na mnie spode łba- No co? Wrzucasz do pralki, nastawiasz program i gotowe.
-Jakbym wiedział jaki program nastawić to może bym to zrobił.
         Zaczęliśmy rozmawiać o meczu, szkole i ostatnich imprezach. Kelnerka przyniosła nam zamówienie. Podziękowaliśmy i wróciliśmy do rozmowy. Niestety trzeba było się zbierać. Nocowałam dziś u Moniki, bo się ferie zaczęły, a ona miała wolną chatę.
     Stałyśmy na przystanku i czekałyśmy na autobus, który oczywiście nigdy nie mógł przyjechać punktualnie. Gdy po piętnastominutowym spóźnieniu w końcu się pojawił wsiadłyśmy do środka. W domu byłyśmy po pół godzinie. Przywitał nas pies Moniki.
-Maks spokój!- krzyknęła koleżanka gdy kolejny raz chciał skoczyć na nas ze szczęścia.
         Pies szybko podbiegł pod drzwi i czekał aż pozwolimy mu wejść. Położył się na środku korytarza, a my zajęłyśmy pokój Moniki. Wszędzie miała zdjęcia z siatkarzami, plakaty z meczów, kalendarze Resovii. Na drzwiach wisiała koszulka Achrema, a nad nią szalik z napisem „Mistrz Polski”.
-Szykuj się- powiedziała przyjaciółka- Za godzinę przyjdą goście na imprezę.
          Na szczęście w domu były dwie łazienki. Gdy byłyśmy gotowe wyciągnęłyśmy z lodówki colę, soki i coś mocniejszego. Z szafek wyjęłyśmy jakieś ciastka i paluszki. Wtedy zaczęli zbierać się goście.
           Zabawa się rozkręcała. Nie było osoby, która byłaby trzeźwa. Trzeba dodać, że nie było dużo osób, które miały skończone 18 lat. Wtedy zadzwonił dzwonek. Chciałam otworzyć, ale Monika mnie uprzedziła.
-Michał!- krzyknęła i rzuciła się swojemu chłopakowi na szyję- Co ty tu robisz?
-Przyjechałem do ciebie na weekend i widzę, że dobrze trafiłem- uśmiechnął się.
-Wchodź- pociągnęła go za rękę do środka.
-Cześć Natka- zauważył mnie.
-Cześć Misiu.
         Popatrzył na mnie spode łba. Wiedziałam, że tak może nazywać go tylko przyjaciółka, bo tego nie lubił, ale lubiłam go denerwować.
         Poszliśmy do stolika i wznieśliśmy toast za rozpoczęcie ferii. Opróżniłam swój kieliszek i szybko popiłam colą.
         W pewnym momencie musiałam na chwilę wyjść, żeby sobie zapalić. Wyciągnęłam zapalniczkę i zaciągnęłam się dymem.
-Ładnie to tak się truć- usłyszałam głos za sobą.
-Boże kochany!- podskoczyłam- Śledzisz mnie?
-Nie. Po prostu przechodziłem obok.
-Jasne o 23 na orzeźwiający spacer- prychnęłam i kolejny raz włożyłam papierosa do ust.
-Zostaw to- wyrwał mi go, rzucił na ziemię i przydeptał- Trujesz się.
-Może chcę. Nie masz prawa mi tego zabronić- wkurzyłam się- Nadal nie powiedziałeś co tu robisz- powiedziałam wyjmując kolejnego papierosa z paczki.
-Powiedziałem już.
-A ja ci nie wierzę.
         Wtedy wyrwał mi z ręki paczkę i schował do kieszeni. Stanęłam na początku ja wryta. Potem przyszedł gniew.
-Co ty sobie myślisz!? Oddaj to!- naskoczyłam na niego
-Nie powinnaś palić.
-To nie jest twój interes co ja robię! Nie masz prawa mi tego zabronić!
           Rozglądnął się. Zaczął iść w stronę kosza. Otworzyłam szeroko oczy i ruszyłam za nim, ale nie zdążyłam.
-Co ty sobie myślisz!? Zachowujesz się jak mój ojciec!- alkohol dał o sobie znać, bo darłam się na całe osiedle.
-Ciszej.
-Nie chcę być ciszej, bo jestem wkurzona! Jesteś najgłupszym … - przerwał mi pocałunkiem.
             Odepchnęłam go od siebie i dałam w twarz. Jak on w ogóle śmiał zrobić coś takiego!? Co on sobie wyobrażał!? Nic o mnie nie wiedział, a gdybym miała chłopaka? Spojrzałam na Muzaja wściekła. Trzymał się za policzek. Byłam zadowolona z siebie, że tak mocno mu przyłożyłam.
-Czemu to zrobiłaś?- spytał, a mnie zamurowało.
-Na prawdę jesteś taki głupi czy tylko udajesz?
-A co jest głupiego w moim pytaniu?- zdziwił się.
-Chłopie chyba powinnam walnąć cię w ten głupi łeb jeszcze raz. Może byś trochę zmądrzał, bo zgłupieć już się nie da.
            Po tych słowach wróciłam na imprezę i zaczęłam szukać Moniki. Siedziała Michałowi na kolanach i śmiała się. Uznałam, że opowiem jej wszystko jutro, żeby im nie przeszkadzać.

Maciek:

            Nie rozumiałem zachowania Natalii. Przecież tyle dziewczyn chciałoby być na jej miejscu, a ona mnie uderzyła. Wkurzony wróciłem do hotelu. Na moje nieszczęście Mariusz jeszcze nie spał. Gdy mnie zobaczył wybuchnął śmiechem.
-No co?- warknąłem.
-Widząc ten piękny ślad po dłoni na twojej twarzy wnioskuję, że ta dziewczyna jednak ma trochę oleju w głowie i chce trzymać się z daleka od ciebie.
-Odwal się- chciałem iść do łazienki, ale mnie zatrzymał.
-Zostaw ją w spokoju.
             Trzasnąłem drzwiami i zamknąłem się w łazience. Nie mogłem zostawić jej teraz. Była wyzwaniem. Opierała mi się, a przecież żadna dziewczyna do tej pory mnie nie odrzuciła. Musiałem ją zdobyć.

Nudy na religii = nowy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie.

6 komentarzy:

  1. już nadrobiłam! Świetny rozdział. Więcej wolniejszych i nudniejszych lekcji proszę :)
    o kurde, genialnie piszesz i dobry pomysł, żeby z Makiego zrobić chama!
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział i wgl cały blog, czekam na ciąg dalszy już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie się zapowiada :) Dawaj dalej !

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy kolejny rozdział?? Już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. kolejny rozdział proszę :D świetny blog :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem szczerze ze zapowiada sie ciekawie ;p czekam na efekt kolejnego nudzenia sie ;D

    OdpowiedzUsuń