piątek, 7 lutego 2014

1

          Stałam i patrzyłam na siatkarza. Cały czas trzymał moją rękę. Wyrwałam dłoń z jego uścisku. Widziałam, że go to trochę zdziwiło. Koleżanka podeszła do nas.
-Natalia chodź, bo spóźnimy się na SKS- powiedziała.
-Już idę.
               Wyminęłyśmy Muzaja i wyszłyśmy z hali. Do szkoły dotarłyśmy w ostatniej chwili. Wbiegłyśmy do szatni i szybko się przebrałyśmy. Na sali czekała nauczycielka. Bardzo nie lubiła jak ktoś się spóźniał.
          Wzięłyśmy piłkę i zaczęłyśmy odbijać w parach. Potem zostałyśmy podzielone na drużyny. Na szczęście byłyśmy razem, bo nie lubiłyśmy grać przeciwko sobie. Ja byłam atakującą, a Monika przyjmującą.
         Żeby nas zachęcić do dobrej gry nauczycielka powiedziała, że drużyna, która przegra robi dwadzieścia kółek dookoła sali.
               Przerażone tą wizją zaczęłyśmy grać najlepiej jak potrafimy. Mecz był na styku, bo nikt nie chciał tyle biegać, ale udało nam się wygrać. Zadowolone poszłyśmy do szatni. Pożegnałam się z koleżanką i poszłam na autobus. Po pół godzinie byłam w Krasnem. Ledwo weszłam do domu podbiegła do mnie młodsza siostra.
-Czemu tak późno?- spytała.
-Miałam trening- odpowiedziałam.
-Miałaś pójść ze mną na spacer z Sonią- burknęła.
-Ola jutro. Jestem zmęczona.
-Zawsze tak mówisz. Jutro idziesz na mecz.
-No faktycznie- westchnęłam- To ubieraj się.
             Uśmiechnęła się i po chwili była gotowa. Wzięłam smycz i wyszłyśmy. Siostra domagała się, żebym dała jej smycz. Uśmiechnęłam się i jej ją podałam. Po chwili Sonia zaczęła ją dość mocno ciągnąć.
-Natalia pomóż- poprosiła.
-Sama chciałaś- wzruszyłam ramionami.
-No bądź siostrą.
             Westchnęłam i już chciałam przejąć od niej psa, gdy Sonia wyrwała jej się. Pobiegłyśmy za nią, ale zniknęła nam z oczu. Wołałyśmy ją, ale nie przychodziła. Po piętnastu minutach chciałam wrócić do domu i poinformować rodziców, że trzeba szukać suczki, ale wtedy ją zobaczyłam. Wyszła z jednej, z uliczek.
-Sona!- zawołałam ją.
          Podeszła skulona. Wiedziała, że źle zrobiła. Pokręciłam głową i zaczęłyśmy wracać do domu. Puściłam ją dopiero gdy byłyśmy na podwórku.
              W domu w końcu poszłam się wykąpać. Dość długo siedziałam pod prysznicem. Przez ten spacer było mi strasznie zimno. W końcu wyszłam i walnęłam się na łóżko. Usłyszałam dźwięk komórki. Był to SMS od Moniki „Spotkajmy się pół godziny przed meczem, przed halą”. Szybko odpisałam „Ok”.

Oczami młodego atakującego:

              Dziewczyny wyszły z hali, a ja odprowadziłem je wzrokiem. Gdy zniknęły mi z oczu podszedłem do kolegów z drużyny. Dziwnie na mnie patrzyli.
-No co?- zdziwiłem się.
-Zostaw ją- powiedział Mariusz.
-Nie wiem o czym mówisz- wzruszyłem ramionami.
-Jasne. Wszyscy wiemy jaki jesteś. To młoda, niewinna dziewczyna, mieszkacie daleko od siebie. Zostaw ją w spokoju.
-Nie pouczaj mnie- warknąłem.
-Może nie jest taka głupia, żeby się nim zainteresować- wtrącił Kłos.
         Pokręciłem tylko głową i poszedłem do autokaru. Założyłem słuchawki na uszy, by nie musieć wysłuchiwać gadania kolegów. W hotelu dzieliłem pokój z kapitanem. Nie uśmiechało mi się to, bo nie miałem ochoty wysłuchiwać kolejnych kazań Wlazłego.
              Szybko poszedłem pod prysznic i dość długo okupywałem łazienkę. Zaraz po mnie poszedł do niej Mariusz. Położyłem się na łóżku i nałożyłem na uszy słuchawki Przymknąłem powieki i wsłuchałem się w tekst. Nagle ktoś mi je zerwał.
-Co robisz?!- wkurzyłem się na kapitana.
-Chcę pogadać.
-Odwal się- powiedziałem tylko i zwów założyłem słuchawki, które po chwili zabrał mi Wlazły- Czego ty chcesz?!
-Już mówiłem. Pogadać.
-Masz pięć minut.
-Wiem jak traktujesz dziewczyny. Są one dla ciebie przygodą na jedną noc- zaczął.
-I co z tego? To moje życie. Nie lubię zobowiązań, ale to moja sprawa. Nie powinieneś się w to wtrącać.
-I nie chcę. Tak jak powiedziałeś to twoje życie, ale … ogranicz się do do pełnoletnich dziewczyn. Ta na hali raczej nie miała 18 lat.
-A co to ma do rzeczy?- nie rozumiałem- Jeśli jest chętna to … - przerwał mi.
-Kiedy w końcu zmądrzejesz?! Zachowujesz się jak szczeniak.
-Może i szczeniak, ale nie dam się przykuć do łańcucha jak ty i reszta chłopaków. Miłość jest przereklamowana.
-Zobaczymy co powiesz jak się zakochasz- powiedział i wyszedł z pokoju.
-Ja się nie zakocham!- krzyknąłem za nim.
            Nareszcie zostałem w pokoju zupełnie sam. W końcu w spokoju mogłem posłuchać muzyki i pomyśleć.
                 To, że Mariusz dał się uwiązać i co chwilę mówi jak to bardzo jest szczęśliwy w co mu nie wierzę nie znaczy, że ja też się dam. Po co komu miłość? Przez nią są same ograniczenia. Lepiej być wolnym i nie musieć za każdym razem gdy się idzie gdzieś z kumplami pytać o pozwolenie nikogo.
                Ja nigdy się nie zakocham. Postanowiłem to sobie już dawno i dotrzymam tego postanowienia. Co jakiś czas mogę mieć jakąś dziewczynę, ale na nie dłużej niż miesiąc, bo potem można się za bardzo zaangażować.
                 Ta dziewczyna na hali. Natalia. Bardzo mnie zaintrygowała. Pewnie już nigdy jej nie spotkam, więc po co o niej myśleć.
                    Następnego dnia był mecz. Stałem z całą drużyną koło szatni, a niżej byli Rzeszowianie. Nagle dwie dziewczyny spokojnie przeszły koło ochroniarza razem z jakimś chłopakiem. Dopiero po chwili zorientowałem się, że jest to Mateusz Masłowski. Podeszli do Resoviaków i zaczęli życzyć im powodzenia.
                   Razem z młodym libero chcieli wrócić już na trybuny. Masłowski nie grał dziś, bo nie zmieścił się w składzie.
               Gdy tylko wybiegłem na boisko z drużyną odszukałem ich wzrokiem. Siedzieli we trójkę. Po chwili zaczął się mecz. Resovia grała dziś świetną siatkówkę i była nie do zatrzymania. Po dość szybkim spotkaniu wygrali 3:0.
               Natalia z koleżanką i Mateuszem podeszli do band, żeby pogratulować zwycięzcom. Zauważyłem, że udali się razem z kilkoma Resoviakami w stronę szatni. Wstałem z boiska i chciałem iść za nimi, ale ktoś zaszedł mi drogę.
-Zostaw ją- powiedział Mariusz.
-Odczep się- odpowiedziałem tylko i wyminąłem go.
              Udało mi się szybko przejść koło kibiców. Natalia akurat żegnała się z Masłowskim. Gdy zniknął z pola widzenia podszedłem bliżej.
-Skoczę tylko do toalety i idziemy- powiedział jej towarzyszka i zniknęła.
-Cześć- powiedziałem, a ona podskoczyła.
-Ale mnie przestraszyłeś.

Jest jedyneczka, bo strasznie nudno w tej szkole było :D Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Komentujcie ;)

1 komentarz: