Obudziłam
się dość późno. Karol już nie spał tylko robił coś na
komputerze. Powoli wstałam i po cichu podeszłam do niego. Zaczęłam
go łaskotać.
-Furman
ty debilu!- wydarł się.
-No
dzięki! Miły jesteś.
-Jak
zawsze musisz coś odwalić to się nie dziw.
-Co
niby tym razem odwaliłam? Tylko cię łaskotałam.
-Wiesz
jak na to reaguję.
-Wiem-
uśmiechnęłam się- Mało z krzesła nie spadłeś.
-Ma
ci przypomnieć jak ty reagujesz jak cię ktoś łaskocze?
Przewróciłam
tylko oczami, a potem poszliśmy robić razem śniadanie. Po
zjedzeniu sprawdziłam telefon. Miałam aż dwanaście nieodebranych
połączeń. Dziesięć od Maćka, a dwa od Moni. Przebrałam się i
wyszłam, żeby zadzwonić do przyjaciółki, bo u Karola, na tym
zadupiu nie było zasięgu.
-No
w końcu- usłyszałam po drugiej stronie.
-Sorry,
zasięgu nie miałam.
-W
Bełchatowie?- zdziwiła się.
-Nie,
w Strażowie u Karola.
-A
co ty robisz u tego kretyna? Miałaś być u Maćka.
-Maciek
to jeszcze gorszy kretyn od Karola.
-Co
się stało?- zaniepokoiła się.
-Opowiem
ci jak przyjedziesz.
-Mów
teraz.
Wzięłam
głęboki oddech i zaczęłam jej opowiadać przebieg całej wizyty u
Muzaja oraz nocnego powrotu do Rzeszowa.
-Co
za kutas! Jakbym mogła to bym mu wyrwała … -przerwałam jej.
-Monia
spoko. Zostawiłam go i nocowałam dziś u Karola. Za chwilę wracam
do domu. A jak z Michałem?- spytałam.
-Opowiem
ci jak się spotkamy.
-To
przyjedź do mnie- zaproponowałam.
-Okej,
ale jestem dopiero w drodze do Rzeszowa, więc będę najwcześniej
za dwie godziny, a najpóźniej za trzy.
-Dobra
to do zobaczenia.
-Pa.
Rozłączyłam
się i wróciłam do Karola. Zabrałam swoje rzeczy, a chłopak
odprowadził mnie do domu. Nikogo nie zastałam. Pewnie rodzice
wzięli Olkę i pojechali gdzieś skoro mnie nie ma.
Postanowiłam,
że nie będę na nich czekała i pojadę jeszcze na chwilę do
Rzeszowa, bo miałam dużo czasu do przyjazdu Moniki. Uznałam, że
pójdę na trening Resovii.
Gdy
wysiadałam na Placu Wolności kupiłam jeszcze paczkę fajek w
kiosku. Odpaliłam papierosa i udałam się w stronę hali. Pod
podpromiem wpadł na mnie jakiś debil i wylądowałam na asfalcie.
-Uważaj
jak chodzisz kretynie!- wydarłam się.
-Przepraszam.
Nic ci się nie stało?- spytał i pomógł mi wstać.
-Chyba
nie.
-Może
w ramach rekompensaty dasz się zaprosić na kawę?
-W
sumie może być.
-Tak
w ogóle jestem Marcel- wyciągnął rękę.
-Natalia-
uścisnęłam ją.
Oczami
bełchatowskiego atakującego:
Na
treningu nic mi dzisiaj nie szło. Psułem najłatwiejsze piłki i
wszystkie zagrywki, a trener się na mnie wkurzał jednak nic na to
nie mogłem poradzić. Myślałem tylko o Natalii i o tym czy nasz
plan z Marcelem wypali.
-Muzaj
co ci jest?- Karol do mnie podszedł.
-Nic,
odczep się- warknąłem.
-Chyba
wygram ten zakład- uśmiechnął się środkowy.
-Nic
nie wygrasz! Nie ustaliliśmy czasu, a ja nie poddam się póki nie
osiągnę celu. Znasz mnie i wiesz, że nie rzucam słów na wiatr.
-Chłopie
opanuj się. To tylko jedna dziewczyna. Nie na każdą zadziała twój
urok osobisty- zaśmiał się- Z nią nie wyszło będzie inna.
-Będzie
inna, ale dopiero jak wygram ten pieprzony zakład.
Nie
czekając na odpowiedź Kłosa pobiegłem do szatni. On jeszcze nie
wiedział na co mnie stać gdy chcę osiągnąć swój cel. Obecnie
byłem zdolny do wszystkiego byleby tylko zdobyć Natalię. Do szatni
wszedł Wlazły.
-Słyszałem
twoją rozmowę z Karolem- zaczął, a ja już wiedziałem, że czeka
mnie kazanie.
-Zachowujesz
się jak gówniarz. Zakładać się o dziewczynę?
-Nie
pouczaj mnie- warknąłem.
-Daj
jej spokój- nalegał.
-Ani
mi się śni, a ty nie masz prawa wtrącać się w moje życie!
-Chcę
ci tylko pomóc. Popełniasz wielki życiowy błąd. W końcu
wpadniesz we własne sidła i będziesz cierpiał.
-O
czym ty gadasz?
-Jak
się zakochasz w tej dziewczynie, a ona cię zostawi … -przerwałem
mu.
-Ja
się nie zakochuje!
Wziąłem
swoją torbę i wybiegłem z szatni. Za kogo on się uważa, żeby
wtrącać się w moje życie? Mam prawo robić to co chcę i kiedy
chcę, a on nie ma prawa mi tego zabraniać.
Ja
miałbym się zakochać? Ja? Już dawno postanowiłem sobie, że
żadna dziewczyna nie zawróci mi w głowie. Na co komu miłość?
Jak można żyć przez całe życie z jedną kobietą jak wokół
jest tyle innych pięknych.
Dotarłem
w końcu do mieszkania. Rzuciłem torbę w kąt i poszedłem zrobić
sobie coś do jedzenia, bo byłem strasznie głodny.
Siedziałem
w domu jak na szpilkach, bo nie wiedziałem czy Marcelowi uda się
spotkać Natalię. Miałem nadzieję, że nasz plan wypali.
Niecierpliwie czekałem na telefon od kumpla. W końcu zadzwonił.
-I
co?- spytałem na wstępie.
-Cześć,
u mnie wszystko dobrze, fajnie że pytasz.
-O
Jezu weź mów! Spotkałeś ją?- niecierpliwiłem się.
-Spotkałem.
-I?
-I poszliśmy na kawę.
-Nie
baw się ze mną w kotka i myszkę tylko mów do cholery!- zaczął
mnie już mocno wkurzać przez co zacząłem krzyczeć.
-Dobra,
dobra spokojnie. Nawet pożartować się z tobą nie da. Miło nam
się rozmawiało i podała numer telefonu. Wszystko idzie zgodnie z
planem.
-To
dobrze- ulżyło mi.
-No
umówię się z nią jutro na jakiś spacer i potem do ciebie
zadzwonię.
-Okej.
Trzymaj się planu. Cześć.
-Będę
się trzymał, przecież wiesz. Cześć.
Rozłączyłem
się i usiadłem na kanapie. Źle się czułem z tym, że kumpel musi
mi pomagać zdobyć dziewczynę, ale nie miałem wyboru. Musiałem
wygrać ten pieprzony zakład z Kłosem za wszelką cenę.
No i jest kolejny rozdział. Przepraszam za długą przerwę, ale kompletnie nie mam ostatnio weny.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
No teraz to już najchętniej chciałabym następny rozdział przeczytać :D Świetny i jestem ciekawa co z tego wyniknie :D
OdpowiedzUsuńWspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
OdpowiedzUsuń~Aga
Boże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥
OdpowiedzUsuńCwany ten Maciuś z Marcelem, ciekawe co dalej wykombinują. Szkoda trochę tego Karola, wydaje się całkiem w porządku gościem. Mam nadzieję, że w końcu los się do niego uśmiechnie. Czekam na jutrzejszy rozdział.
OdpowiedzUsuń