poniedziałek, 20 października 2014

16

Obudziłam się dość późno. Karol już nie spał tylko robił coś na komputerze. Powoli wstałam i po cichu podeszłam do niego. Zaczęłam go łaskotać.
-Furman ty debilu!- wydarł się.
-No dzięki! Miły jesteś.
-Jak zawsze musisz coś odwalić to się nie dziw.
-Co niby tym razem odwaliłam? Tylko cię łaskotałam.
-Wiesz jak na to reaguję.
-Wiem- uśmiechnęłam się- Mało z krzesła nie spadłeś.
-Ma ci przypomnieć jak ty reagujesz jak cię ktoś łaskocze?
Przewróciłam tylko oczami, a potem poszliśmy robić razem śniadanie. Po zjedzeniu sprawdziłam telefon. Miałam aż dwanaście nieodebranych połączeń. Dziesięć od Maćka, a dwa od Moni. Przebrałam się i wyszłam, żeby zadzwonić do przyjaciółki, bo u Karola, na tym zadupiu nie było zasięgu.
-No w końcu- usłyszałam po drugiej stronie.
-Sorry, zasięgu nie miałam.
-W Bełchatowie?- zdziwiła się.
-Nie, w Strażowie u Karola.
-A co ty robisz u tego kretyna? Miałaś być u Maćka.
-Maciek to jeszcze gorszy kretyn od Karola.
-Co się stało?- zaniepokoiła się.
-Opowiem ci jak przyjedziesz.
-Mów teraz.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam jej opowiadać przebieg całej wizyty u Muzaja oraz nocnego powrotu do Rzeszowa.
-Co za kutas! Jakbym mogła to bym mu wyrwała … -przerwałam jej.
-Monia spoko. Zostawiłam go i nocowałam dziś u Karola. Za chwilę wracam do domu. A jak z Michałem?- spytałam.
-Opowiem ci jak się spotkamy.
-To przyjedź do mnie- zaproponowałam.
-Okej, ale jestem dopiero w drodze do Rzeszowa, więc będę najwcześniej za dwie godziny, a najpóźniej za trzy.
-Dobra to do zobaczenia.
-Pa.
Rozłączyłam się i wróciłam do Karola. Zabrałam swoje rzeczy, a chłopak odprowadził mnie do domu. Nikogo nie zastałam. Pewnie rodzice wzięli Olkę i pojechali gdzieś skoro mnie nie ma.
Postanowiłam, że nie będę na nich czekała i pojadę jeszcze na chwilę do Rzeszowa, bo miałam dużo czasu do przyjazdu Moniki. Uznałam, że pójdę na trening Resovii.
Gdy wysiadałam na Placu Wolności kupiłam jeszcze paczkę fajek w kiosku. Odpaliłam papierosa i udałam się w stronę hali. Pod podpromiem wpadł na mnie jakiś debil i wylądowałam na asfalcie.
-Uważaj jak chodzisz kretynie!- wydarłam się.
-Przepraszam. Nic ci się nie stało?- spytał i pomógł mi wstać.
-Chyba nie.
-Może w ramach rekompensaty dasz się zaprosić na kawę?
-W sumie może być.
-Tak w ogóle jestem Marcel- wyciągnął rękę.
-Natalia- uścisnęłam ją.

Oczami bełchatowskiego atakującego:

Na treningu nic mi dzisiaj nie szło. Psułem najłatwiejsze piłki i wszystkie zagrywki, a trener się na mnie wkurzał jednak nic na to nie mogłem poradzić. Myślałem tylko o Natalii i o tym czy nasz plan z Marcelem wypali.
-Muzaj co ci jest?- Karol do mnie podszedł.
-Nic, odczep się- warknąłem.
-Chyba wygram ten zakład- uśmiechnął się środkowy.
-Nic nie wygrasz! Nie ustaliliśmy czasu, a ja nie poddam się póki nie osiągnę celu. Znasz mnie i wiesz, że nie rzucam słów na wiatr.
-Chłopie opanuj się. To tylko jedna dziewczyna. Nie na każdą zadziała twój urok osobisty- zaśmiał się- Z nią nie wyszło będzie inna.
-Będzie inna, ale dopiero jak wygram ten pieprzony zakład.
Nie czekając na odpowiedź Kłosa pobiegłem do szatni. On jeszcze nie wiedział na co mnie stać gdy chcę osiągnąć swój cel. Obecnie byłem zdolny do wszystkiego byleby tylko zdobyć Natalię. Do szatni wszedł Wlazły.
-Słyszałem twoją rozmowę z Karolem- zaczął, a ja już wiedziałem, że czeka mnie kazanie.
-Zachowujesz się jak gówniarz. Zakładać się o dziewczynę?
-Nie pouczaj mnie- warknąłem.
-Daj jej spokój- nalegał.
-Ani mi się śni, a ty nie masz prawa wtrącać się w moje życie!
-Chcę ci tylko pomóc. Popełniasz wielki życiowy błąd. W końcu wpadniesz we własne sidła i będziesz cierpiał.
-O czym ty gadasz?
-Jak się zakochasz w tej dziewczynie, a ona cię zostawi … -przerwałem mu.
-Ja się nie zakochuje!
Wziąłem swoją torbę i wybiegłem z szatni. Za kogo on się uważa, żeby wtrącać się w moje życie? Mam prawo robić to co chcę i kiedy chcę, a on nie ma prawa mi tego zabraniać.
Ja miałbym się zakochać? Ja? Już dawno postanowiłem sobie, że żadna dziewczyna nie zawróci mi w głowie. Na co komu miłość? Jak można żyć przez całe życie z jedną kobietą jak wokół jest tyle innych pięknych.
Dotarłem w końcu do mieszkania. Rzuciłem torbę w kąt i poszedłem zrobić sobie coś do jedzenia, bo byłem strasznie głodny.
Siedziałem w domu jak na szpilkach, bo nie wiedziałem czy Marcelowi uda się spotkać Natalię. Miałem nadzieję, że nasz plan wypali. Niecierpliwie czekałem na telefon od kumpla. W końcu zadzwonił.
-I co?- spytałem na wstępie.
-Cześć, u mnie wszystko dobrze, fajnie że pytasz.
-O Jezu weź mów! Spotkałeś ją?- niecierpliwiłem się.
-Spotkałem.
-I? -I poszliśmy na kawę.
-Nie baw się ze mną w kotka i myszkę tylko mów do cholery!- zaczął mnie już mocno wkurzać przez co zacząłem krzyczeć.
-Dobra, dobra spokojnie. Nawet pożartować się z tobą nie da. Miło nam się rozmawiało i podała numer telefonu. Wszystko idzie zgodnie z planem.
-To dobrze- ulżyło mi.
-No umówię się z nią jutro na jakiś spacer i potem do ciebie zadzwonię.
-Okej. Trzymaj się planu. Cześć.
-Będę się trzymał, przecież wiesz. Cześć.


Rozłączyłem się i usiadłem na kanapie. Źle się czułem z tym, że kumpel musi mi pomagać zdobyć dziewczynę, ale nie miałem wyboru. Musiałem wygrać ten pieprzony zakład z Kłosem za wszelką cenę.

No i jest kolejny rozdział. Przepraszam za długą przerwę, ale kompletnie nie mam ostatnio weny.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

5 komentarzy:

  1. No teraz to już najchętniej chciałabym następny rozdział przeczytać :D Świetny i jestem ciekawa co z tego wyniknie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
    ~Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Cwany ten Maciuś z Marcelem, ciekawe co dalej wykombinują. Szkoda trochę tego Karola, wydaje się całkiem w porządku gościem. Mam nadzieję, że w końcu los się do niego uśmiechnie. Czekam na jutrzejszy rozdział.

    OdpowiedzUsuń