Siedziałam w domu i zakuwałam na następny dzień, ale
jakoś mi nie szło. Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi i poszłam
otworzyć.
-Karol!-
ucieszyłam się i przytuliłam przyjaciela.
-Cześć
Natka- uśmiechnął się.
-Chodź-
poszliśmy do mojego pokoju- Co cię sprowadza?
-Nuda.
Uczysz się?- wziął do ręki mój zeszyt z chemii.
-Powiedzmy,
że się staram.
-Starasz
powiadasz?- spojrzał na mnie znad zeszytu- Czyli nic nie umiesz.
-Oj
czepiasz się szczegółów. Chodźmy gdzieś, bo mam dość na razie
tych książek- zaproponowałam.
-Okej.
Przeszliśmy się razem do Strażowa, kupiliśmy po
piwie, a potem poszliśmy do niego, bo miał wolną chatę.
Otworzyłam butelkę i pociągnęłam duży łyk.
-Widzę,
że dużo się osłucham- westchnął.
-Co?-
nie rozumiałam.
-No
już, opowiadaj co ci leży na wątrobie.
-Maciek.
-Oczywiście.
Szanowny pan Muzaj znów musiał narozrabiać. Co znów wymyślił?
-Zabrał
mnie po szkole na basen- zaczęłam, ale Karol parsknął- No co?
-I
co? Kazał ci pływać w bieliźnie?- zaśmiał się.
-Jasne,
że nie. Kupił mi wcześniej strój kąpielowy. Dość skąpy i
czerwony.
Karolowi nie udało się pohamować wybuchu śmiechu.
Walnęłam go tylko i udałam, że się obrażam.
-Oj
daj spokój. To co było dalej?
-Urządziliśmy
wyścig. Ten kto przegrał musiał zrobić to co chciał wygrany.
-I
kto wygrał?- zaciekawił się.
-Maciek.
-O
kurde- znów wybuchnął śmiechem- To kiedy chrzciny?
-Idiota!
Siedzieliśmy u niego pijąc piwo, a on cały czas
wymyślał coraz to nowe rzeczy, które może mi kazać zrobić
atakujący. Miał wybujałą wyobraźnię, więc wiedziałam, że
zanim wyrzuci wszystkie pomysły to chwila minie.
-Ty
a może każde ci zrobić striptiz przez całą drużyną?-
uśmiechnął się.
-Nie-
fuknęłam.
-No
tak. Pewnie będzie wolał, żebyś tylko przed nim go urządziła.
-Karol
no! Może pójdziesz sprawdzić czy cie nie ma na zewnątrz?-
zasugerowałam.
-Natka
jesteśmy u mnie.
-W
takim razie ja wychodzę- spojrzałam na zegarek- Kurde nie nauczę
się na jutro do szkoły.
-A
miałaś zamiar?- Karol się zaśmiał.
-Cześć-
powiedziałam tylko i wyszłam.
Po powrocie do domu nie miałam na nic siły. Wyłożyłam
na stolik wszystkie książki i zeszyty od przedmiotów, które
miałam jutro i przejrzałam je.
-O
kurwa- szepnęłam gdy otworzyłam zeszyt od matmy, a tam dużymi
litrami była napisana jutrzejsza data z podpisem: „sprawdzian”.
Otworzyłam książkę, ale wiedziałam, że nie uda mi
się wyćwiczyć zadań ze wzorami skróconego mnożenia. Musiałam
liczyć na Monię, na szczęście z tego działu szło jej bardzo
dobrze, więc była nadzieja, że napisze swój sprawdzian, a potem
mój.
Następnego dnia wstałam wcześnie rano, ubrałam się,
umalowałam, zjadłam śniadanie i wyszłam na przystanek. Zdążyłam
jeszcze zapalić papierosa zanim przyjechał mój autobus. Usiadłam
i włożyłam słuchawki do uszu.
W szkole szukałam na korytarzu przyjaciółki, ale
nigdzie jej nie widziałam. Wtedy wpadłam na Michalinę.
-Cześć-
pocałowałam ją na przywitanie- Widziałaś Monię?
-Wiesz
co nie sądzę, żeby dziś przyszła do szkoły- uśmiechnęła się.
-Czemu?
-Wczoraj
jak pojechałaś z Maćkiem pojawił się Michał i ją zabrał. Z
tego co mówił ma zostać do jutra, więc pewnie uznała, że nie
zaszczyci nas dziś swoją obecnością
-No
to witaj pało- szepnęłam.
-Co?-
zdziwiła się.
-Mamy
dziś sprawdzian z matmy, na który nic nie umiem i miałam nadzieję,
że ona mi pomoże, ale nadzieja matką głupich.
-Na
której lekcji masz matmę?
-Na
trzeciej.
-To
zadzwoń do niej. Może przyjedzie.
-Nie
chcę im przeszkadzać. Rzadko mają szansę być razem.
Weszłam do sali od polskiego i zajęłam swoje miejsce.
Lekcja była jak zawsze fascynująca. Czujecie ten sarkazm? Następnie
miałam chemię, na której było dość ciekawie, a potem udałam
się zresztą klasy pod salę od matmy i zobaczyłam znajomą postać.
-Monia!-
rzuciłam się jej na szyję- Myślałam, że nie przyjdziesz.
-Miałam
cię na sprawdzianie zostawić? Nie miałabym serca- zaśmiała się.
-Sądziłam,
że zostaniesz w domu z Michałem.
-Po
matmie się zrywam. Przyszłam tylko napisać twój sprawdzian.
-Skąd
wiedziałaś, że nic nie będę umiała?- założyłam ręce na
piersi.
-Wiesz
jakoś nie widziałam ciebie na randce rozwiązującej zadania ze
wzorami skróconego mnożenia.
Zaśmiałyśmy się i weszłyśmy do klasy zająć swoje
miejsca. Monia dość szybko napisała swój sprawdzian, a potem
zajęła się moim. Przed końcem lekcji oddałyśmy kartki i
wyszłyśmy z klasy.
-Dzięki,
jesteś kochana- przytuliłam ją.
-Nie
ma sprawy, a teraz ty męcz się w szkole, a ja lecę, bo Michał na
mnie czeka. Pa- pocałowała mnie i poszła.
Tymczasem
w Bełchatowie:
Poszedłem na swój pierwszy trening po kontuzji w
znakomitym nastroju. Miałem już pomysł jak wykorzystać moją
wygraną na basenie.
-A
co ty tak się szczerzysz jak głupi do sera?- zapytał mnie Kłos.
-A,
bo mam z czego.
-No
dobra, a liczysz je w ogóle?- westchnął.
-Co
liczę?- zdziwiłem się.
-Dziewczyny,
które zaciągnąłeś do łóżka.
-Już
dawno dałem sobie z tym spokój, bo kto by je zliczył- machnąłem
ręką.
-Jasne.
Dobra to jaka była? Blondynka, brunetka?
-Nie
zaciągnąłem jej do łóżka!- warknąłem.
-Tak?-
uśmiechnął się- Chory jesteś czy w końcu trafiłeś na jakąś,
która ma rozum i trzyma się od ciebie z daleka?
-Mogę
ją zaciągnąć do łóżka kiedy tylko będę chciał!
-Jasne
już ci wierzę- prychnął.
-Załóż
się jak nie wierzysz- wyciągnąłem do niego rękę.
-Okej-
uścisnął ją- Jak wygrasz nigdy nie pisnę już słowa o twoich
dziewczynach, jak przegrasz będę się z ciebie śmiał ile będę
chciał, z kim będę chciał i nie będziesz miał prawa mnie
uciszać.
-Zgoda-
przeciąłem nasz zakład.
Przepraszam za przerwę w dodawaniu postów, ale straciłam wenę.
W sumie nie mam nadal pomysłów, ale musiałam w końcu dodać kolejny post. Dedykuję go mojej przyjaciółce i koledze :D Karol dopominałeś się i masz :P
Pani Polsat, ja się niczego nie dopominałem, tylko z utęsknieniem czekałem na kolejny rozdział. Po raz kolejny udało Ci się dobre zakończenie. Całość genialna, a ten Karol to musi być spoko gość ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńcoś czuję, że ten zakład nie wyjdzie na dobre Muzajowi..
OdpowiedzUsuńoj coś czuję, ze musimy poważnie porozmawiać kochanie. <3
OdpowiedzUsuń