środa, 6 sierpnia 2014

12

Siedziałam w domu i zakuwałam na następny dzień, ale jakoś mi nie szło. Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi i poszłam otworzyć.
-Karol!- ucieszyłam się i przytuliłam przyjaciela.
-Cześć Natka- uśmiechnął się.
-Chodź- poszliśmy do mojego pokoju- Co cię sprowadza?
-Nuda. Uczysz się?- wziął do ręki mój zeszyt z chemii.
-Powiedzmy, że się staram.
-Starasz powiadasz?- spojrzał na mnie znad zeszytu- Czyli nic nie umiesz.
-Oj czepiasz się szczegółów. Chodźmy gdzieś, bo mam dość na razie tych książek- zaproponowałam.
-Okej.
Przeszliśmy się razem do Strażowa, kupiliśmy po piwie, a potem poszliśmy do niego, bo miał wolną chatę. Otworzyłam butelkę i pociągnęłam duży łyk.
-Widzę, że dużo się osłucham- westchnął.
-Co?- nie rozumiałam.
-No już, opowiadaj co ci leży na wątrobie.
-Maciek.
-Oczywiście. Szanowny pan Muzaj znów musiał narozrabiać. Co znów wymyślił?
-Zabrał mnie po szkole na basen- zaczęłam, ale Karol parsknął- No co?
-I co? Kazał ci pływać w bieliźnie?- zaśmiał się.
-Jasne, że nie. Kupił mi wcześniej strój kąpielowy. Dość skąpy i czerwony.
Karolowi nie udało się pohamować wybuchu śmiechu. Walnęłam go tylko i udałam, że się obrażam.
-Oj daj spokój. To co było dalej?
-Urządziliśmy wyścig. Ten kto przegrał musiał zrobić to co chciał wygrany.
-I kto wygrał?- zaciekawił się.
-Maciek.
-O kurde- znów wybuchnął śmiechem- To kiedy chrzciny?
-Idiota!
Siedzieliśmy u niego pijąc piwo, a on cały czas wymyślał coraz to nowe rzeczy, które może mi kazać zrobić atakujący. Miał wybujałą wyobraźnię, więc wiedziałam, że zanim wyrzuci wszystkie pomysły to chwila minie.
-Ty a może każde ci zrobić striptiz przez całą drużyną?- uśmiechnął się.
-Nie- fuknęłam.
-No tak. Pewnie będzie wolał, żebyś tylko przed nim go urządziła.
-Karol no! Może pójdziesz sprawdzić czy cie nie ma na zewnątrz?- zasugerowałam.
-Natka jesteśmy u mnie.
-W takim razie ja wychodzę- spojrzałam na zegarek- Kurde nie nauczę się na jutro do szkoły.
-A miałaś zamiar?- Karol się zaśmiał.
-Cześć- powiedziałam tylko i wyszłam.
Po powrocie do domu nie miałam na nic siły. Wyłożyłam na stolik wszystkie książki i zeszyty od przedmiotów, które miałam jutro i przejrzałam je.
-O kurwa- szepnęłam gdy otworzyłam zeszyt od matmy, a tam dużymi litrami była napisana jutrzejsza data z podpisem: „sprawdzian”.
Otworzyłam książkę, ale wiedziałam, że nie uda mi się wyćwiczyć zadań ze wzorami skróconego mnożenia. Musiałam liczyć na Monię, na szczęście z tego działu szło jej bardzo dobrze, więc była nadzieja, że napisze swój sprawdzian, a potem mój.
Następnego dnia wstałam wcześnie rano, ubrałam się, umalowałam, zjadłam śniadanie i wyszłam na przystanek. Zdążyłam jeszcze zapalić papierosa zanim przyjechał mój autobus. Usiadłam i włożyłam słuchawki do uszu.
W szkole szukałam na korytarzu przyjaciółki, ale nigdzie jej nie widziałam. Wtedy wpadłam na Michalinę.
-Cześć- pocałowałam ją na przywitanie- Widziałaś Monię?
-Wiesz co nie sądzę, żeby dziś przyszła do szkoły- uśmiechnęła się.
-Czemu?
-Wczoraj jak pojechałaś z Maćkiem pojawił się Michał i ją zabrał. Z tego co mówił ma zostać do jutra, więc pewnie uznała, że nie zaszczyci nas dziś swoją obecnością
-No to witaj pało- szepnęłam.
-Co?- zdziwiła się.
-Mamy dziś sprawdzian z matmy, na który nic nie umiem i miałam nadzieję, że ona mi pomoże, ale nadzieja matką głupich.
-Na której lekcji masz matmę?
-Na trzeciej.
-To zadzwoń do niej. Może przyjedzie.
-Nie chcę im przeszkadzać. Rzadko mają szansę być razem.
Weszłam do sali od polskiego i zajęłam swoje miejsce. Lekcja była jak zawsze fascynująca. Czujecie ten sarkazm? Następnie miałam chemię, na której było dość ciekawie, a potem udałam się zresztą klasy pod salę od matmy i zobaczyłam znajomą postać.
-Monia!- rzuciłam się jej na szyję- Myślałam, że nie przyjdziesz.
-Miałam cię na sprawdzianie zostawić? Nie miałabym serca- zaśmiała się.
-Sądziłam, że zostaniesz w domu z Michałem.
-Po matmie się zrywam. Przyszłam tylko napisać twój sprawdzian.
-Skąd wiedziałaś, że nic nie będę umiała?- założyłam ręce na piersi.
-Wiesz jakoś nie widziałam ciebie na randce rozwiązującej zadania ze wzorami skróconego mnożenia.
Zaśmiałyśmy się i weszłyśmy do klasy zająć swoje miejsca. Monia dość szybko napisała swój sprawdzian, a potem zajęła się moim. Przed końcem lekcji oddałyśmy kartki i wyszłyśmy z klasy.
-Dzięki, jesteś kochana- przytuliłam ją.
-Nie ma sprawy, a teraz ty męcz się w szkole, a ja lecę, bo Michał na mnie czeka. Pa- pocałowała mnie i poszła.

Tymczasem w Bełchatowie:

Poszedłem na swój pierwszy trening po kontuzji w znakomitym nastroju. Miałem już pomysł jak wykorzystać moją wygraną na basenie.
-A co ty tak się szczerzysz jak głupi do sera?- zapytał mnie Kłos.
-A, bo mam z czego.
-No dobra, a liczysz je w ogóle?- westchnął.
-Co liczę?- zdziwiłem się.
-Dziewczyny, które zaciągnąłeś do łóżka.
-Już dawno dałem sobie z tym spokój, bo kto by je zliczył- machnąłem ręką.
-Jasne. Dobra to jaka była? Blondynka, brunetka?
-Nie zaciągnąłem jej do łóżka!- warknąłem.
-Tak?- uśmiechnął się- Chory jesteś czy w końcu trafiłeś na jakąś, która ma rozum i trzyma się od ciebie z daleka?
-Mogę ją zaciągnąć do łóżka kiedy tylko będę chciał!
-Jasne już ci wierzę- prychnął.
-Załóż się jak nie wierzysz- wyciągnąłem do niego rękę.
-Okej- uścisnął ją- Jak wygrasz nigdy nie pisnę już słowa o twoich dziewczynach, jak przegrasz będę się z ciebie śmiał ile będę chciał, z kim będę chciał i nie będziesz miał prawa mnie uciszać.
-Zgoda- przeciąłem nasz zakład.

Przepraszam za przerwę w dodawaniu postów, ale straciłam wenę. 
W sumie nie mam nadal pomysłów, ale musiałam w końcu dodać kolejny post. Dedykuję go mojej przyjaciółce i koledze :D Karol dopominałeś się i masz :P

3 komentarze:

  1. Pani Polsat, ja się niczego nie dopominałem, tylko z utęsknieniem czekałem na kolejny rozdział. Po raz kolejny udało Ci się dobre zakończenie. Całość genialna, a ten Karol to musi być spoko gość ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. coś czuję, że ten zakład nie wyjdzie na dobre Muzajowi..

    OdpowiedzUsuń
  3. oj coś czuję, ze musimy poważnie porozmawiać kochanie. <3

    OdpowiedzUsuń