Całował mnie po szyi i
zaczął zjeżdżać niżej. Starałam się go od siebie odsunąć,
ale był za silny. Wsunęłam mu dłoń we włosy chcąc za nie
pociągnąć, ale Muzaj inaczej to zinterpretował i wpił się w
moje usta. Udało mi się kopnąć Maćka. Celowałam w krocze, ale w
ostatniej chwili odskoczył i przyjął cios na udo.
-Czemu chciałaś to
zrobić?- zdziwił się.
-Serio nie rozumiesz?!-
wkurzyłam się, a gdy nie uzyskałam odpowiedzi krzyknęłam- Bo
próbowałeś mnie zgwałcić!
-Co?! Myślałem, że
tego chciałaś.
-Jak krzyczałam, żebyś
mnie zostawił to myślałeś, że tego chcę?!- nie mogłam pojąć
jak można być takim idiotą.
-Sądziłem, że się ze
mną droczysz.
-Kretyn!
Odepchnęłam go tak, że
się zachwiał i zaczęłam iść przed siebie, przez las.
Usłyszałam, że atakujący ruszył za mną, więc przyśpieszyłam
kroku.
-Natalia daj spokój! Do
miasta jest 20 kilometrów!- krzyknął za mną.
-Złapię stopa-
powiedziałam chłodno.
Stanęłam przy drodze i
czekałam aż będzie jechał jakiś samochód. Atakujący oparł się
o drzewo i założył ręce na piersiach. Gdy pierwsze auto mnie
minęło zdenerwowałam się.
-I taka to pomoc
bliźniemu?!- krzyknęłam.
Usłyszałam śmiech
Maćka co jeszcze bardziej mnie wkurzyło. Spojrzałam na niego
wrogo, podniosłam z ziemi kamień i rzuciłam w niego, ale niestety
odskoczył. Stanął prosto i starał się opanować, ale jakoś mu
to nie wychodziło.
-Gdyby nie ty w ogóle by
mnie tu nie było zboczeńcu!
Nie patrząc na jego
reakcję odwróciłam się i wypatrywałam kolejnych aut. Po krótkiej
chwili pojawiło się jedno. Mężczyzna otworzył okno, zdjął
okulary przeciwsłoneczne i uśmiechnął się do mnie.
-Cześć maleńka- zaczął
pewny siebie- Dokąd cię zabrać?
-Nie musi pan mnie
nigdzie zabierać.
-No weź- wysiadł z
auta- Chodź, będzie fajnie- zbliżał się do mnie.
-Proszę mnie zostawić-
odsuwałam się, a on przyśpieszył kroku.
-Zostaw ją!- między
nami stanął Muzaj.
Facet zmierzył go
wzrokiem. Siatkarz był wyższy od niego o głowę , ale to go nie
zniechęciło i starał się go wyminąć.
-Nie wtrącaj się koleś-
chciał go odepchnąć.
Maciek zamachnął się
i uderzył mężczyznę z pięści w twarz, a potem objął mnie i
ruszyliśmy w stronę auta. Nie odzywałam się tylko wtuliłam w
tors atakującego.
Otworzył mi drzwi od
auta, a sam zajął miejsce kierowcy. Co chwilę zerkał na mnie. Też
popatrzyłam na niego.
-Dziękuję ci-
szepnęłam.
-Nie masz za co- odparł-
Myślałem, że zabiję tego kretyna jak zaczął się do ciebie
zbliżać. Odwiozę cię do domu.
Kiwnęłam tylko głową
i odwróciłam ją w stronę okna. Zastanawiałam się nad
zachowaniem Muzaja. Wyglądało tak, jakby mu na mnie zależało, a
przecież to nie było możliwe. Przynajmniej tak mi się wydawało.
W końcu byliśmy w
Krasnem. Mijaliśmy kolejne domy, a ja nie umiałam rozgryźć Maćka.
Nagle zatrzymał się i spojrzał na mnie wymownie. Przypomniałam
sobie, że ostatnio kazałam mu mnie tu wysadzić.
-Jeszcze kawałek prosto-
powiedziałam- To tu- po chwili byliśmy pod domem- Może wejdziesz?-
zaproponowałam.
-Myślałem, że nie
chcesz przedstawiać mnie rodzicom- zdziwił się.
-Nikogo nie ma w domu.
Babcia nocuje u swojej siostry, siostra wyjechała dziś na wycieczkę
szkolną, na trzy dni, a rodzice pojechali do znajomych i wrócą
dopiero jutro wieczorem.
Patrzył na mnie jakby
się zastanawiał. Czekałam na odpowiedź zastanawiając się czemu
ja mu to właściwie zaproponowałam? Aż tak byłam mu wdzięczna za
pomoc? Podświadomość podsuwała mi odpowiedź, ale nie chciałam
jej zaakceptować.
Zaczynało mi zależeć
na Maćku. Musiałam jednak w końcu to przyznać, mimo że nie
chciałam. Atakujący stawał się dla mnie kimś ważnym i musiałam
jakoś to wszystko przerwać, ale nie umiałam. A może nie chciałam?
-Chętnie wejdę- z
zamyślenia wyrwał mnie głos atakującego.
Muzaj uśmiechnął się
do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech. Wyszliśmy z auta i udaliśmy
się do mojego domu.
Oczami
bełchatowskiego atakującego:
Nie wiedziałem co się
ze mną działo. Gdy Natalia odchodziła czułem, że muszę za nią
iść, nie dać jej tak odejść. Ten facet co się zatrzymał
strasznie mnie wkurzył. Myślałem, że go zabiję. Wtedy zdałem
sobie sprawę, że zaczyna mi zależeć na tej dziewczynie.
W drodze do jej domu
cały czas o tym myślałem. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie
czułem, choć miałem wiele dziewczyn. Mocno się zdziwiłem jak
zaprosiła mnie do środka, ale chętnie się zgodziłem.
Weszliśmy do pokoju
Natalii. Nie powiem, żeby był tam idealny porządek, ale i tak u
mnie było gorzej. Usiadłem na kanapie i patrzyłem jak stara się
doprowadzić jakoś pokój do ładu. Uśmiechnąłem się.
-Nie trudź się.
Widywałem gorszy bałagan, najczęściej u siebie.
Zaśmiała się. Nagle
do pokoju wleciał pies i zaczął się witać z dziewczyną, a potem
podbiegł do mnie. Zacząłem go głaskać.
-Jak się wabi?-
spytałem.
-Sonia.
-Wypuszczę ją na
podwórko. Cały dzień siedzi w domu, niech się trochę wybiega.
Wyszła z pokoju, a ja
skorzystałem z okazji i zacząłem się trochę po nim rozglądać.
Na komodzie stało jej zdjęcie, a na nim wisiały medale. Wtedy
wróciła Natalia.
-Napijesz się czegoś?-
zaproponowała i oparła się tyłem o parapet.
-Nie, dzięki.
Podszedłem do niej.
Położyłem dłonie na jej dłoniach na parapecie. Patrzyła mi w
oczy i obserwowała każdy mój ruch.
-Maciek- szepnęła.
-Ciii- położyłem jej
palec na ustach- Nic nie mów.
Zagryzłem wargę. Wzrok
Natalii spoczął na moich ustach. Miałem wrażenie, że się waha.
W końcu poczułem, że trzyma mnie za ręce. Uśmiechnąłem się
lekko i pochyliłem. Szukałem w jej oczach pozwolenia. Gdy w końcu
je znalazłem pocałowałem ją.
I już ósemka :D
Dziś dzień matki co kupiliście waszym rodzicielkom? U mnie w domu jest podwójne świętowanie, bo urodziłam się dokładnie 17 lat temu :D
Jakby ktoś chciał wiedzieć kiedy dodaję nowe posty na blogach zapraszam na stronę na facebooku https://www.facebook.com/bloggerkamoni2824
Komentujcie :)