niedziela, 16 marca 2014

4

           Nie mogłam uwierzyć jak te ferie szybko zleciały. Siedziałam przy biurku i pakowałam się na poniedziałek do szkoły. Rzuciłam przygotowaną torbę w kąt pokoju i wzięłam laptopa na kolana. Miałam kolejną wiadomość od Maćka. Przez całe ferie pisał do mnie, a ja nie odpisywałam. Tym razem też tak zrobiłam.
              Wtedy wyskoczyło mi powiadomienie, żebym potwierdziła związek. Gdy zobaczyłam, że Muzaj oznaczył mnie jako swoją dziewczynę wybuchnęłam głośnym śmiechem. Gdy się uspokoiłam szybko do niego napisałam.
„Co ty sobie myślisz? Jakoś nie pamiętam, żebym się zgodziła z tobą chodzić!”
„Wiedziałem, że jak to zrobię to w końcu napiszesz”- odpowiedź przyszła bardzo szybko.
             Ten facet działał mi na nerwy! Że też musiałam mieć takiego pecha i wpaść właśnie na niego. Łatwiej się pozbyć wszy niż jego. Zamknęłam laptopa i poszłam się położyć nic nie odpisując. Musiałam się wyspać.
                 Rano myślałam, że nie wstanę. Zwlekłam się powoli z łóżka i jakimś cudem ogarnęłam. Śniadanie na szczęście zrobiła mi babcia. Zjadłam i wyszłam na przystanek. Wykorzystałam czas by zapalić papierosa. W końcu pojawił się autobus. Po pół godzinie byłam w szkole. Zobaczyłam Monikę i pocałowałam ją w policzek na przywitanie.
-Co mamy pierwsze?- spytałam.
-Matmę.
-O Boże- westchnęłam.
              Gdy siedziałyśmy już w sali schodziła się reszta klasy. Obok nas usiadł Maks i wyłożył na ławkę całe jedzenie i picie, a było tego sporo. Można powiedzieć, że otworzył bufet. Gadaliśmy, a nauczycielka ciągle nas upominała. Za nami siedziały jeszcze dwie koleżanki, które też włączyły się do rozmowy.
-Wasza klasa jest grzeczna- zwróciła się do nich nauczycielka- Ale są pewne hmmm … egzemplarze.
-Czy ona nas obraziła?- spytała jedna z koleżanek, a my wybuchnęłyśmy śmiechem.
               Maks zaczął kaszleć co wywołało u nas kolejny wybuch śmiechu. Pani popatrzyła na nas i załamała się.
-Proszę pani on się chlebem zakrztusił- powiedziałam.
-Gosiu tak to możesz do mamy w domu mówić- matematyczka poszła do tablicy.
-Gosiu- zaśmiała się Monika i spojrzała na mnie.
-To było do mnie?- zdziwiłam się.
-Tak Gosiu- dalej się śmiała.
-Zepsuła mi pani reputację!- popatrzyłam na nauczycielkę.
-Teraz będziesz mi to wypominać do końca życia?- spytała.
-Tak- odpowiedziałam.
-Natalia- usłyszałam Maksa.
-Co?
-Weź zjedz snickersa, bo strasznie gwiazdorzysz.
                   Reszta matmy zleciała w miarę spokojnie pomijając fakt iż wypominałam nauczycielce zepsucie mojej reputacji.
               Lekcje szybko minęły. Ostatnia była historia. Wszyscy zajęli swoje miejsca i czekali na nauczyciela. W końcu się pojawił i zaczął wołać po kolei do odpowiedzi. Ponieważ można było zgłosić nieprzygotowanie w momencie wezwania do pytania pół klasy skorzystało z tego przywileju. Niezbyt zadowolony nauczyciel odpuścił reszcie i zaczął prowadzić lekcję. Niewiele osób go słuchało. Nagle podszedł do mapy, powiedział coś, a po chwili splunął w podłogę.
-Atfu!
                 Wszyscy podnieśli na niego wzrok. Zaczął się tłumaczyć, że coś popieprzył. Patrzyłam na zegarek i z utęsknieniem czekałam na koniec lekcji. W końcu usłyszałam upragniony dzwonek. Wybiegłam z Moniką z klasy, żeby uniknąć korków na schodach. Szatnia oczywiście była zamknięta i znów wykorzystałyśmy Rafała, by poszedł po szatniarkę.
                 Wychodząc ze szkoły założyłam moje cudowne moro okulary i stanęłam jak wryta. Przed budynkiem stał Muzaj oparty o maskę samochodu. Spojrzałam zdziwiona na Monikę, a ona na mnie. Wzruszyłam ramionami. Starałyśmy się przejść obok niego, ale złapał mnie za ramię.
-Hola, hola, a ty gdzie? Nawet się nie przywitasz?- spytał.
-Przepraszam chyba mnie pan z kimś pomylił- wszyscy na nas patrzyli, a zwłaszcza dziewczyny.
-Weź nie rób sobie jaj.
-Domyślam się, że by ci się przydały, ale niestety ja ich nie produkuję.
                     Monia wybuchnęła śmiechem, a razem z nią Maks, który nie wiadomo skąd się wziął. Stanął za nami i czekał na odpowiedź siatkarza, który nie wiedział co powiedzieć.
-Dobrze Gośka!- Maks poklepał mnie po plecach.
-Wiem Maksio. Uczę się od mistrza- uśmiechnęłam się.
                     We trójkę opuściliśmy teren szkoły zostawiając zdesperowanego siatkarza samego. Poszliśmy zapalić na stary cmentarz, który był niedaleko szkoły.
-Tak w ogóle kto to był?- spytał chłopak.
-Taki debil, który się do mnie przyczepił- odpowiedziałam.

Maciek:

                    Doznałem na treningu kontuzji, która wykluczyła mnie z gry na dość długi czas. Nie wiedząc co ze sobą zrobić wsiadłem w samochód i pojechałem do Rzeszowa. Wcześniej na facebooku sprawdziłem gdzie Natalia chodzi do szkoły. Dość długo pod nią stałem, bo nie wiedziałem o której kończy.
                  W końcu wyszła w towarzystwie koleżanki. Chciały mnie minąć, ale im nie pozwoliłem. Dalszy rozwój wydarzeń nie przebiegł po mojej myśli. Jednym zdaniem zgasiła mnie na dobre i odeszła w towarzystwie jakiegoś chłopaka i koleżanki.
              Kim on w ogóle był? I czemu mówił do niej Gosia? To było dziwne. Wsiadłem do auta i pojechałem za nimi. Ludzie co chwilę na mnie trąbili, bo bardzo wolno prowadziłem. Zobaczyłem, że znów się truje. Zaparkowałem auto i podbiegłem do nich. Wyrwałem jej papierosa.
-Nie truj się- powiedziałem.
-No kurwa mać! Wiesz ile fajek już przez ciebie straciłam?! Masz mi oddać kasę!- wkurzyła się nie na żarty.
-Ratuję ci zdrowie!
-I rujnujesz finansowo!
-To może my was zostawimy- jej znajomi odeszli kawałem dalej.
-Chłopie odpieprzysz się w końcu?
-Nie.
-Idiota- szepnęła.
               Uniosłem brew. Mierzyliśmy się wzrokiem. Powoli zbliżałem się do niej, a ona oddalała się. Uśmiechnąłem się.
-Co ty robisz?- spytała.
-A jak myślisz?
-Jeśli robisz to o czym myślę to nawet nie próbuj, bo znów oberwiesz.
               Przypominając sobie ostatnią próbę pocałunku uznałem, że tym razem odpuszczę. Jednak zostawiać jej nie miałem zamiaru.
-Uderzyłabyś taką kontuzjowaną bidulkę jak ja?- zrobiłem minę kotka ze Shereka.
-Bez wahania.
-Niegrzeczna dziewczynka.
-Dobra mam cię dość. Śpieszy mi się.
                  Wyminęła mnie i wróciła do przyjaciół. Nie jechałem już za nimi. Uznałem, że dziś dam jej spokój i wrócę jutro. W hotelu sprawdziłem jakie klasy kończyły dziś o tej godzinie co ona. Kilka ich było, więc znów musiałem długo stać pod szkołą.
 
No to mamy czwóreczkę. Mam nadzieję, że się podoba.
Pojawiła się nowa postać w zakładce bohaterowie.
PS: Lekcje z życia wzięta. Dziękuję kotek za pomoc. Bez ciebie ten rozdział by nie powstał ;*
Komentujcie to bardzo motywuje ;)

4 komentarze:

  1. No na serio sie przyczepil. Nie wiem co Robilabym na jej miejscu. Trzeba miecstalowe nerwy....
    Dzien w szkole. Niedlugo rok minie jak ostatni raz dzwonek slyszalam. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Boze, Muzaj, nachalny kretynie! ;D
    Nie ogarniam typka w ogole xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna dziewczyna XD jak już się taki Muzaj przyczepi, to Matko Boska :D
    Ale pewnie i tak coś z nich bedzie 8-) :D
    Zapraszam na rozdział pierwszy opowiadania z Danem Reynoldsem, wokalistą Imagine Dragons, w roli głównej! :)
    be-my-mystery.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. ŚWIETNY :) Kiedy następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń