Nie mogłam uwierzyć jak
te ferie szybko zleciały. Siedziałam przy biurku i pakowałam się
na poniedziałek do szkoły. Rzuciłam przygotowaną torbę w kąt
pokoju i wzięłam laptopa na kolana. Miałam kolejną wiadomość od
Maćka. Przez całe ferie pisał do mnie, a ja nie odpisywałam. Tym
razem też tak zrobiłam.
Wtedy wyskoczyło mi
powiadomienie, żebym potwierdziła związek. Gdy zobaczyłam, że
Muzaj oznaczył mnie jako swoją dziewczynę wybuchnęłam głośnym
śmiechem. Gdy się uspokoiłam szybko do niego napisałam.
„Co ty sobie myślisz?
Jakoś nie pamiętam, żebym się zgodziła z tobą chodzić!”
„Wiedziałem, że jak
to zrobię to w końcu napiszesz”- odpowiedź przyszła bardzo
szybko.
Ten facet działał mi
na nerwy! Że też musiałam mieć takiego pecha i wpaść właśnie
na niego. Łatwiej się pozbyć wszy niż jego. Zamknęłam laptopa i
poszłam się położyć nic nie odpisując. Musiałam się wyspać.
Rano myślałam, że nie
wstanę. Zwlekłam się powoli z łóżka i jakimś cudem ogarnęłam.
Śniadanie na szczęście zrobiła mi babcia. Zjadłam i wyszłam na
przystanek. Wykorzystałam czas by zapalić papierosa. W końcu
pojawił się autobus. Po pół godzinie byłam w szkole. Zobaczyłam
Monikę i pocałowałam ją w policzek na przywitanie.
-Co mamy pierwsze?-
spytałam.
-Matmę.
-O Boże- westchnęłam.
Gdy siedziałyśmy już
w sali schodziła się reszta klasy. Obok nas usiadł Maks i wyłożył
na ławkę całe jedzenie i picie, a było tego sporo. Można
powiedzieć, że otworzył bufet. Gadaliśmy, a nauczycielka ciągle
nas upominała. Za nami siedziały jeszcze dwie koleżanki, które
też włączyły się do rozmowy.
-Wasza klasa jest
grzeczna- zwróciła się do nich nauczycielka- Ale są pewne hmmm …
egzemplarze.
-Czy ona nas obraziła?-
spytała jedna z koleżanek, a my wybuchnęłyśmy śmiechem.
Maks zaczął kaszleć
co wywołało u nas kolejny wybuch śmiechu. Pani popatrzyła na nas
i załamała się.
-Proszę pani on się
chlebem zakrztusił- powiedziałam.
-Gosiu tak to możesz do
mamy w domu mówić- matematyczka poszła do tablicy.
-Gosiu- zaśmiała się
Monika i spojrzała na mnie.
-To było do mnie?-
zdziwiłam się.
-Tak Gosiu- dalej się
śmiała.
-Zepsuła mi pani
reputację!- popatrzyłam na nauczycielkę.
-Teraz będziesz mi to
wypominać do końca życia?- spytała.
-Tak- odpowiedziałam.
-Natalia- usłyszałam
Maksa.
-Co?
-Weź zjedz snickersa, bo
strasznie gwiazdorzysz.
Reszta matmy zleciała w
miarę spokojnie pomijając fakt iż wypominałam nauczycielce
zepsucie mojej reputacji.
Lekcje szybko minęły.
Ostatnia była historia. Wszyscy zajęli swoje miejsca i czekali na
nauczyciela. W końcu się pojawił i zaczął wołać po kolei do
odpowiedzi. Ponieważ można było zgłosić nieprzygotowanie w
momencie wezwania do pytania pół klasy skorzystało z tego
przywileju. Niezbyt zadowolony nauczyciel odpuścił reszcie i zaczął
prowadzić lekcję. Niewiele osób go słuchało. Nagle podszedł do
mapy, powiedział coś, a po chwili splunął w podłogę.
-Atfu!
Wszyscy podnieśli na
niego wzrok. Zaczął się tłumaczyć, że coś popieprzył.
Patrzyłam na zegarek i z utęsknieniem czekałam na koniec lekcji. W
końcu usłyszałam upragniony dzwonek. Wybiegłam z Moniką z klasy,
żeby uniknąć korków na schodach. Szatnia oczywiście była
zamknięta i znów wykorzystałyśmy Rafała, by poszedł po
szatniarkę.
Wychodząc ze szkoły
założyłam moje cudowne moro okulary i stanęłam jak wryta. Przed
budynkiem stał Muzaj oparty o maskę samochodu. Spojrzałam
zdziwiona na Monikę, a ona na mnie. Wzruszyłam ramionami.
Starałyśmy się przejść obok niego, ale złapał mnie za ramię.
-Hola, hola, a ty gdzie?
Nawet się nie przywitasz?- spytał.
-Przepraszam chyba mnie
pan z kimś pomylił- wszyscy na nas patrzyli, a zwłaszcza
dziewczyny.
-Weź nie rób sobie jaj.
-Domyślam się, że by
ci się przydały, ale niestety ja ich nie produkuję.
Monia wybuchnęła
śmiechem, a razem z nią Maks, który nie wiadomo skąd się wziął.
Stanął za nami i czekał na odpowiedź siatkarza, który nie
wiedział co powiedzieć.
-Dobrze Gośka!- Maks
poklepał mnie po plecach.
-Wiem Maksio. Uczę się
od mistrza- uśmiechnęłam się.
We trójkę opuściliśmy
teren szkoły zostawiając zdesperowanego siatkarza samego. Poszliśmy
zapalić na stary cmentarz, który był niedaleko szkoły.
-Tak w ogóle kto to
był?- spytał chłopak.
-Taki debil, który się
do mnie przyczepił- odpowiedziałam.
Maciek:
Doznałem na treningu
kontuzji, która wykluczyła mnie z gry na dość długi czas. Nie
wiedząc co ze sobą zrobić wsiadłem w samochód i pojechałem do
Rzeszowa. Wcześniej na facebooku sprawdziłem gdzie Natalia chodzi
do szkoły. Dość długo pod nią stałem, bo nie wiedziałem o
której kończy.
W końcu wyszła w
towarzystwie koleżanki. Chciały mnie minąć, ale im nie
pozwoliłem. Dalszy rozwój wydarzeń nie przebiegł po mojej myśli.
Jednym zdaniem zgasiła mnie na dobre i odeszła w towarzystwie
jakiegoś chłopaka i koleżanki.
Kim on w ogóle był? I
czemu mówił do niej Gosia? To było dziwne. Wsiadłem do auta i
pojechałem za nimi. Ludzie co chwilę na mnie trąbili, bo bardzo
wolno prowadziłem. Zobaczyłem, że znów się truje. Zaparkowałem
auto i podbiegłem do nich. Wyrwałem jej papierosa.
-Nie truj się-
powiedziałem.
-No kurwa mać! Wiesz ile
fajek już przez ciebie straciłam?! Masz mi oddać kasę!- wkurzyła
się nie na żarty.
-Ratuję ci zdrowie!
-I rujnujesz finansowo!
-To może my was
zostawimy- jej znajomi odeszli kawałem dalej.
-Chłopie odpieprzysz się
w końcu?
-Nie.
-Idiota- szepnęła.
Uniosłem brew.
Mierzyliśmy się wzrokiem. Powoli zbliżałem się do niej, a ona
oddalała się. Uśmiechnąłem się.
-Co ty robisz?- spytała.
-A jak myślisz?
-Jeśli robisz to o czym
myślę to nawet nie próbuj, bo znów oberwiesz.
Przypominając sobie
ostatnią próbę pocałunku uznałem, że tym razem odpuszczę.
Jednak zostawiać jej nie miałem zamiaru.
-Uderzyłabyś taką
kontuzjowaną bidulkę jak ja?- zrobiłem minę kotka ze Shereka.
-Bez wahania.
-Niegrzeczna dziewczynka.
-Dobra mam cię dość.
Śpieszy mi się.
Wyminęła mnie i
wróciła do przyjaciół. Nie jechałem już za nimi. Uznałem, że
dziś dam jej spokój i wrócę jutro. W hotelu sprawdziłem jakie
klasy kończyły dziś o tej godzinie co ona. Kilka ich było, więc
znów musiałem długo stać pod szkołą.
No to mamy czwóreczkę. Mam nadzieję, że się podoba.
Pojawiła się nowa postać w zakładce bohaterowie.
PS: Lekcje z życia wzięta. Dziękuję kotek za pomoc. Bez ciebie ten rozdział by nie powstał ;*
Komentujcie to bardzo motywuje ;)
No na serio sie przyczepil. Nie wiem co Robilabym na jej miejscu. Trzeba miecstalowe nerwy....
OdpowiedzUsuńDzien w szkole. Niedlugo rok minie jak ostatni raz dzwonek slyszalam. :)
Pozdrawiam
Boze, Muzaj, nachalny kretynie! ;D
OdpowiedzUsuńNie ogarniam typka w ogole xd
Biedna dziewczyna XD jak już się taki Muzaj przyczepi, to Matko Boska :D
OdpowiedzUsuńAle pewnie i tak coś z nich bedzie 8-) :D
Zapraszam na rozdział pierwszy opowiadania z Danem Reynoldsem, wokalistą Imagine Dragons, w roli głównej! :)
be-my-mystery.blogspot.com
ŚWIETNY :) Kiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuń