Przez tego kretyna
straciłam mnóstwo fajek. Nie miał prawa mieszać się w moje życie
i mówić co wolno mi robić, a czego nie. Zastanawiałam się jak
mogłabym go spławić i do głowy przychodził mi tylko jeden
pomysł, ale nie wiedziałam czy wypali. Musiałam jednak spróbować,
bo to była moja ostatnia szansa.
Następnego dnia w
szkole pierwszą lekcją była edukacja dla bezpieczeństwa. Usiadłam
z Moniką, a obok nas jak zawsze usadowił się Maks. Uśmiechnęłam
się do niego. Spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Czego chcesz?- spytał.
-Czy ja muszę czegoś
chcieć, żeby się do ciebie uśmiechać?
-Tak.
-No dobra potrzebuję
pomocy, a ty lubisz wkręcać ludzi- przeszłam do rzeczy.
-Zamieniam się w słuch-
zatarł ręce.
-Potrzebuję lipnego
faceta.
Widziałam, że tym go
zaskoczyłam. Siedział i czekał, żebym powiedziała, że to żart,
ale ja wpatrywałam się w niego wyczekująco.
-Ty nie żartujesz-
odezwał się w końcu.
-Nie.
-A czemu mam udawać
twojego chłopaka? I tak w ogóle to przed kim mam go udawać?-
zaczął dopytywać.
-Kojarzysz tego kretyna z
wczoraj?
-Tego co ci fajkę
zabrał?- kiwnęłam głową- Ciężko zapomnieć- zaśmiał się-
Ale go zgasiłaś pod szkołą.
-To co? Pomożesz?
-Jasne. Sprawdzę czy
jestem dobrym aktorem.
-Maks do odpowiedzi-
usłyszeliśmy głos nauczyciela.
-Co? Ale czemu ja?
-Bo tak klucze pokazały.
Nauczyciel z edukacji
dla bezpieczeństwa miał swój sposób wybierania osób do pytania.
Otwierał dziennik i rzucał na niego pęk kluczy. Z osób, które
wypadały brał jedną na środek.
-No, ale proszę pana no
jak?- Maks podszedł do biurka- Gdzie tu mój numer wypadł?
-Maks do odpowiedzi-
powtórzył nauczyciel.
-No, ale czemu ja? Ja
panu pokażę jak należy losować uczniów do pytania.
Wziął klucze i rzucił
jak najdalej swojego numeru w dzienniku. Spojrzał jakie osoby
wypadły.
-Widzi pan? Numer 7, 17,
26.
-Właśnie Maks. Jest 7,
17 to brakuje 27. Stawaj do odpowiedzi.
-No nie. O proszę pana
byłem z panem ostatnio na zawodach.
-Tak i mi je spieprzyłeś.
Pierwsze pytanie.
Wszyscy śmiali się z
wypowiedzi Maksa. Chłopak chodził po klasie i zaglądał wszystkim
do zeszytów. Każde przeczytane zdanie zamieniał w kilka gadając
głupoty.
-Na jaką ocenę
zasługuje Maks?- spytał nauczyciel.
Każdy wiedział, że
powinien dostać jedynkę, ale wszyscy chórem powiedzieli, że
piątkę. Pan patrzył na nas jak na idiotów.
-Maks masz dwa za to, że
rozśmieszyłeś całą klasę i zająłeś prawie całą lekcję-
powiedział.
-No jak dwa? Za moją
wypowiedź należy się co najmniej trzy- zaczął się wykłócać,
ale przegrał.
Wrócił na swoje
miejsce obok mnie i się naburmuszył. Szturchnęłam go lekko
ramieniem. Spojrzał na mnie.
-No kochanie rozchmurz
się- uśmiechnęłam się do niego.
Reszta lekcji była
nudna. Już chciałam wyjść ze szkoły, ale zobaczyłam, że znów
stoi tam Muzaj. Poczekałam chwilę aż dołączy do mnie Maks.
Spojrzał na zewnątrz i zaczął się śmiać. Walnęłam go w
ramię.
-Chodź kotek- objął
mnie ramieniem- Przedstawienie czas zacząć.
Wyszliśmy objęci.
Maciek patrzył na rękę Maksa na moim ramieniu. Był wkurzony, a
nawet bardzo. Dziś bardzo chętnie do niego podeszłam.
-Cześć Maciuś-
zaczęłam- Wczoraj byłam niemiła, więc chciałam cię przeprosić
i przy okazji przedstawić mojego chłopaka. To Maks.
Patrzyłam na niego i
napawałam się zwycięstwem. Uznałam, że teraz już na pewno da mi
spokój. W końcu po co uganiać się za zajętą dziewczyną?
-Miło mi- Maks chciał
podać rękę siatkarzowi.
Maciek:
Stałem pod szkołą
Natalii i czekałem aż w końcu wyjdzie. Pojawiła się w
towarzystwie tego samego chłopaka co wczoraj. Obejmował ją
ramieniem, a ja patrzyłem na niego zabijając go wzrokiem.
Gdy przedstawiła go
jako swojego chłopaka stanąłem jak wryty. O co w tym wszystkim
chodziło? W co ona pogrywała?
Jeszcze dzień wcześniej
nic o nim nie mówiła, a przecież już wtedy mogła powiedzieć, że
jest w związku.
-Możemy pogadać na
osobności?- spytałem.
Nie czekając na
odpowiedź złapałem ją za ramię i zaciągnąłem w ustronne
miejsce choć mi się wyrywała. W końcu ją puściłem, a ona
walnęła mnie w ramię i patrzyła jakby chciała mnie zabić.
Domyślałem się, że taka będzie jej reakcja.
-Co ty wyprawiasz?!-
zdenerwowała się.
-W co ty grasz?
-Ja?- zdziwiła się- W
nic. Powinnam raczej ciebie o to zapytać. Łazisz za mną jak pies,
piszesz, śledzisz, prześladujesz. Mam tego dość. Czego ty ode
mnie chcesz?- warknęła.
-Od ciebie nic.
-To co chcesz?
-Ciebie.
Wpatrywała się we
mnie. Chyba czekała aż wybuchnę śmiechem, ale nie miałem takiego
zamiaru i w końcu to wyczuła. Odsunęła się trochę, a ja
przysunąłem się i wziąłem ją w ramiona mimo jej protestu.
-Zostaw mnie kretynie!-
wyrywała się- Mam chłopaka!
-Jakoś go przy tobie nie
widzę. Gdyby naprawdę mu na tobie zależało nie pozwoliłby, żebym
cię zabrał.
-Jakbym go poprosiła to
by przyszedł.
-Ale tego nie zrobiłaś.
Czyli chciałaś zostać ze mną sam na sam.
-Nie prawda. Po prostu
nie miałem czasu zareagować.
Mogła mówić co
chciała, ale ja wiedziałem swoje. Żadna dziewczyna mi się dotąd
nie oparła i ona też się łamała. Po prostu udawała niedostępną,
ale ja wiedziałem jak sprawić, żeby mi uległa. Nachyliłem się,
żeby ją pocałować. Wtedy poczułem mocny cios na policzku i
zachwiałem się.
-Zostaw moją dziewczynę-
powiedział Maks.
-Przecież tobie na niej
nie zależy- warknąłem.
-Skąd możesz to
wiedzieć? Jesteśmy razem, bo się kochamy, a tobie nic do tego.
Zostaw ją w spokoju, bo nie ręczę za siebie.
Przeniosłem wzrok na
Natalię. Gdy się zorientowała, że na nią patrzę przesunęła
się tak, żeby schować się za chłopakiem.
Bała się mnie
zrozumiałem. Jakim ja byłem kretynem. Zamiast zbliżyć się do
niej skutecznie ją odstraszyłem. Musiałem to jakoś naprawić, ale
nie miałem pomysły jak. Podszedłem bliżej.
-Nie zbliżaj się do
niej- warknął Maks.
-Chcę tylko porozmawiać.
Natalia obiecuję, że nic ci nie zrobię.
No i piąty rozdział już. Komentujcie to bardzo motywuje :)
PS: Lekcja znów ściągnięta z rzeczywistości.