Rozłączyłam się i spojrzałam na dziewczyny.
Widziałam, że Monika uśmiecha się do mnie cwaniacko. Podparłam
się pod boki.
-No
co?- spytałam.
-Nie,
nic- zaśmiała się- Tylko pamiętaj ja nie chcę być na razie
ciocią.
-Ja
też nie- dołączyła się Miśka z Asią.
-Ale
z was przyjaciółki. Dobra, ja już lecę. Pa- pożegnałam się z
nimi i udałam się do wyjścia.
Szłam powoli zastanawiając się co Maciek dla mnie
przyszykował. Znając jego musiało to być coś szalonego, bo tylko
takie pomysły wpadały mu do głowy.
Gdy dotarłam na Plac Wolności już na mnie czekał.
Podszedł, pocałował mnie i wziął za rękę. Bez słowa udaliśmy
się do jego auta. Rozglądnęłam się ukradkiem czy nie ma tak znów
jakiegoś koszyka z kocem na piknik, ale na szczęście nic takiego
nie znalazłam. Atakujący zajął miejsce kierowcy i uśmiechnął
się do mnie.
-To
gdzie mnie zabierasz?- spytałam.
-A
to niespodzianka.
-Nie
lubię niespodzianek.
-Ta
ci się spodoba. Zaufaj mi.
-Tobie?-
zadrwiłam.
-Kochanie
ranisz mnie. Uważasz, że nie wolno mi ufać?- zrobił smutną minę.
-No
mam co do tego wątpliwości. Nawet duże wątpliwości.
-Czy
te oczy mogą kłamać?- zanucił i spojrzał na mnie.
-Tak-
odpowiedziałam pewnie.
Pokręcił tylko głową i skupił się na drodze.
Patrzyłam cały czas za okno, bo nie chciałam znów dać się
wywieść do jakiegoś lasu. Na szczęście tym razem Muzaj nie
zamierzał opuszczać miasta. Zatrzymał się koło krytego basenu.
-Maciek
co my tu robimy?- zdziwiłam się.
-Zarezerwowałem
cały basen tylko dla nas.
-Odbiło
ci? Przecież ja nawet nie mam stroju kąpielowego.
-Kupiłem
ci jeden, mam nadzieję, że będzie dobry- uśmiechnął się, a ja
zaczęłam się zastanawiać jak ten strój musi wyglądać- No
chodź.
Wyszliśmy z samochodu. Maciek wyciągnął z bagażnika
dwie torby i jedną mi podał. Westchnęłam i poszłam z nim do
środka. W szatni wyjęłam strój, który mi kupił i aż
przysiadłam. Był dwuczęściowy, czerwony. Westchnęłam tylko i go
włożyłam.
Gdy wyszłam atakujący stał koło basenu i czekał na
mnie. Zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się. Podszedł i mnie
objął.
-Miałem
nadzieję, że wziąłem dobry rozmiar.
-Wariat.
Wtedy Maciek wziął mnie na ręce i mimo moich
protestów wrzucił mnie do basenu, a po chwili sam do niego
wskoczył. Zaczął płynąć w moim kierunku, a ja zaczęłam
uciekać. Na szczęście umiałam dobrze pływać.
W końcu jednak Muzaj złapał mnie za nogę. Zacząłem
mu się wyrywać, ale nic to nie dawało. Zanurzyłam się pod wodę,
a on zrobił to samo. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
Szybko się wynurzyłam, bo zabrakło mi powietrza.
Maciek patrzył na mnie uśmiechnięty. Pogładził mnie
po policzku,, a ja położyłam swoją dłoń na jego.
-Maciek-
westchnęłam.
Uśmiechnął się tylko i mnie puścił. Pływaliśmy
dalej. W pewnym momencie zaczęliśmy się ścigać. Dwa razy udało
mi się wygrać z atakującym, ale wiedziałam, że daje mi fory.
Musiałam coś wymyślić.
-Maciek
no- powiedziałam gdy trzeci raz z nim wygrałam- Nie wygłupiaj się.
-A
co ja robię?
-Nie
starasz się. Chcę wygrać z tobą w równej walce.
-Wygrywasz.
-Jasne.
Hmm... a jakbym zaproponowała ci układ- uśmiechnęłam się.
-Jaki
układ?- ożywił się.
-Jak
ja wygram zrobię to co chcesz, a jak ty wygrasz ja zrobię co ty
chcesz.
-Wszystko?
-Wszys
...-zaświeciła mi się czerwona lampka- Prawie wszystko.
-No
niech będzie.
Gdy zobaczyłam głupi uśmiech na jego twarzy zaczęłam
się zastanawiać czy dobrze zrobiłam, ale było za późno, żeby
się wycofać. Patrzyłam na Maćka. Udał, że rozciąga się przed
wyścigiem. Pokręciłam tylko głową.
-Raz,
dwa- odliczałam.
-Trzy!-
krzyknął Maciek.
Oczami
bełchatowskiego atakującego:
Po umowie z Natalią zadowolony czekałem na wyścig.
Już się zastanawiałem jak wykorzystam wygraną.
Gdy wystartowaliśmy płynąłem najszybciej jak mogłem.
Wiedziałem jaka jest stawka i tym razem nie dałem dziewczynie
wygrać tak jak wcześniej. Gdy się wynurzyła spojrzała na mnie i
westchnęła tylko.
-No
dobra. Mów czego chcesz.
-Nie
wiem jeszcze- uśmiechnąłem się- To bardzo ważna sprawa, nie
umiem tak od razu zdecydować.
-No
dobra, a kiedy będziesz wiedział?- spytała.
-Jak
będę wiedział to dam ci znać- zapewniłem.
Popływaliśmy jeszcze jakiś czas, a potem poszliśmy
do szatni. Nie śpieszyłem się, bo domyślałem się, że będę
musiał czekać na Natalię. Jednak jak wyszedłem ona czekała już.
Wstała jak mnie zobaczyła.
-Matko
ile trzeba na ciebie czeka? Co fryzura nie chciała się ułożyć?-
zadrwiła.
-Jakim
cudem tak szybko wyszłaś?- zdziwił się.
-A
co? Twoje dotychczasowe dziewczyny pewnie z godzinie by musiały
tapetę nakładać? Cóż nie jestem taka niestety.
-Czemu
niestety?- uśmiechnąłem się- Bardzo mnie to cieszy jaka jesteś.
Pokręciła głową i udała się do wyjścia. Wrzuciłem
torby na tylne siedzenie, a potem otworzyłem jej drzwi.
-Do
domu?- upewniłem się.
-Tak-
kiwnęłam głową.
Podczas drogi zaczęliśmy śpiewać piosenki, które
leciały w radiu. Mieliśmy przy tym dużo zabawy. W końcu jednak
podjechaliśmy pod dom Natalii.
-To
jutro wracasz do Bełchatowa?- upewniła się.
-Tak-
kiwnąłem głową.
-W
takim razie do zobaczenia za jakiś czas- chciała wysiąść z
samochodu, ale ją powstrzymałem.
-Zadzwonię
i powiem ci czego chcę- uśmiechnąłem się- A właśnie mam te
bokserki, które mi pożyczyłaś.
-Zachowaj
je- powiedziała szybko.
-No
dobra, ale ty zachowasz strój, który ci kupiłem.
-Nie
trzeba ...- zaczęła, ale jej przerwałem.
-Proszę
cię. Wyglądałaś w nim ślicznie. Musisz go zachować.
-No
dobrze. Pa- chciała pocałować mnie w policzek, ale odwróciłem
głowę i pocałowała mnie w usta.
-Pa-
powiedziałem gdy wychodziła z samochodu.
Jest i jedenastka :) Mam nadzieję, że się podoba ;)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ