Szykowałam
się na spotkanie z Marcelem. Nie chciałam się jakoś specjalnie
odstawiać, żeby nie pomyślał, że mi zależy.
Punkt
18 stawiłam się w Galerii. Okazało się, że Marcel już na mnie
czeka. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.
-Cześć-
pocałował mnie w poleczek na przywitanie.
-Cześć.
To na co idziemy?
-Kupiłem
bilety na jakiś horror. Może być?
-Jasne.
Kupiliśmy
popcorn i colę i weszliśmy na salę. Okazało się, że niewiele
osób też wybrało się na ten seans. Prócz nas na sali było
maksymalnie sześć osób. Później zrozumiałam dopiero dlaczego.
W
pewnym momencie myślałam, że nie usiedzę na tym filmie. Był
strasznie niewiarygodny. W sumie w pewnym momencie zaczęłam
wyłapywać różne nieprawdopodobne sytuacje i śmiać się z nich
tak samo jak Marcel.
Gdy
w końcu się te męki skończyły poszliśmy na pizzę. Zajęliśmy
stolik, a po chwili zamówiliśmy.
-Przepraszam
cię- zaczął chłopak- Nie miałem pojęcia, że ten film to taka
porażka.
-Nie
ma sprawy. Z horroru wyszła komedia. Następnym razem ja wybieram
film- uśmiechnęłam się.
-To
będzie następny raz? Myślałem, że po dzisiejszej porażce więcej
do kina ze mną nie wyjdziesz.
-To
nie twoja wina, że film był totalną klapą. Zawsze możemy znaleźć
jakąś alternatywę za kino.
-Podoba
mi się twój sposób myślenia.
Zjedliśmy
razem jedną pizzę na spółkę, a potem Marcel odwiózł mnie do
domu. Pocałowałam go w policzek na pożegnanie. W pokoju pierwsze
co zrobiłam to wykręciłam numer do Moniki.
-Halo?-
usłyszałam głos przyjaciółki.
-Cześć.
-Natuś.
Już po randce?- wyczułam, że się uśmiecha.
-To
było tylko wyjście do kina, żadna randka.
-Yhym,
jasne. No mów jak było?
-Poszliśmy
na jakiś horror, na którym nie źle się pośmialiśmy, bo był po
prostu idiotyczny, stwierdziłam, że następnym razem ja wybieram
film … -przerwała mi.
-Następnym
razem? Czyli kiedy?
-Umówiliśmy
się na jutro.
-Super!
Coś z tego będzie.
-Jeszcze
za wcześnie, żeby to stwierdzić.
-Dobra
kochanie ja muszę kończyć, ale jutro wszystko mi opowiesz ze
szczegółami.
-Okej.
-To
pa.
-Pa
Odłożyłam
telefon i poszłam się wykąpać. Gdy leżałam już w łóżku
przyszedł mi SMS od Marcela o treści „Dobranoc :*”. Mimowolnie
się uśmiechnęłam. Odpisałam mu to samo i poszłam spać.
Następnego
dnia wstałam wcześnie rano, bo na 8 trzeba było iść do szkoły.
Zjadłam śniadanie, ubrałam się, spakowałam i wyszłam na
autobus. Zapaliłam jeszcze papierosa zanim przyjechał autobus.
Na
pierwszych dwóch lekcjach mieliśmy wf-y. Udało nam się
wynegocjować grę w siatkówkę. Byłam w drużynie z Monią co mnie
ucieszyło, bo nie lubiłyśmy grać przeciwko sobie. Składy było
pomieszane z chłopakami z klasy naszego ulubionego wfisty.
-Dzień
dobry panu!- krzyknęłyśmy z Monią razem.
Popatrzył
na nas wzrokiem „o kurwa znowu wy”, machnął ręką i usiadł na
ławce, a my wybuchnęłyśmy śmiechem.
Mecz
był dość łatwy, bo trafił nam się dobry skład. Bawiliśmy się
grą i większość akcji nam wychodziła. Gdy kolega po raz trzeci
posłał asa wfista wstał uśmiechnął się cwaniacko i popatrzył
na przeciwną drużynę.
-Ale
was łoją. Zaraz pośle wam kolejnego asa, a wy nawet nie jesteście
dobrze do odbioru ustawieni.
Kolega
podrzucił piłkę, uderzył mocno i … trafił pana prosto w głowę.
Piłka odbiła się od niej, poleciała w sufit, odbiła się od
niego i wróciła na parkiet. Każdy zwijał się ze śmiechu, a inny
kolega odwrócił się do tego co serwował i powiedział mu, że to
było lepsze niż as.
-Okej
do szatni- zarządziła nasza wfistka.
Siedziałyśmy
z dziewczynami w szatni oczekując na następny wf i dalej się
śmiałyśmy. Monia zajęła miejsce obok mnie.
-No
to opowiadaj.
Uśmiechnęłam
się i ze wszystkimi szczegółami zdałam jej relacje z wczorajszego
spotkania.
-Myślisz
o nim na poważnie?- spytała przyjaciółka.
-Monia
nie wiem. Sama się sobie dziwię, ale nadal czuję coś do Maćka.
Nie chcę tego, ale nic na to nie poradzę. Lubię Marcela, dobrze
się czuję w jego towarzystwie, ale to tylko znajomy.
-A
on o tym wie?- spytała.
-Nie
i nie mam zamiaru na razie mu mówić. Muszę zapomnieć o Maćku i
on może mi w tym pomóc.
-A
co jeśli ci się nie uda zapomnieć?
-To
przeproszę Marcela i przestanę się z nim widywać.
-A
jeśli on nadal będzie chciał widywać się z tobą?
-To
będzie musiał to jakoś przeżyć.
Wtedy
do szatni weszła nasza nauczycielka i powiedziała, że idziemy znów
na dużą salę i gramy w kosza z dziewczynami z innej klasy.
-Zróbmy
jeden silny skład- zarządziła- Monika, Natalia, Gośka i Klaudia.
Macie z nimi wygrać- dodała.
-Okej
to ustalmy jakąś taktykę- zarządziłam- Ja stoję pod ich koszem,
Klaudia pod naszym, a Monia i Gośka biegają.
-Okej-
zgodziły się wszystkie.
Nasza
taktyka okazała się strzałem w dziesiątkę. Jak tylko dziewczyny
przejmowały piłkę podawały ją mi, a ja rzucałam do kosza. Wynik
14:0 bardzo nas ucieszył. Zeszłyśmy z boiska i patrzyłyśmy jak
gra nasza druga drużyna.
-Macie
po piątce zakomunikowała nam nauczycielka.
Przybiłyśmy
sobie piątki i wróciłyśmy do oglądania meczu. Gdy w końcu
mogłyśmy iść się przebrać byłyśmy w świetnych humorach. Cały
dzień minął dość spokojnie i przyjemnie. Wróciłam do domu i
zaczęłam przygotowywać się do spotkania z Marcelem.
Gdy
byłam już gotowa pojechałam do Rzeszowa. Marcel tak jak ostatnio
czekał na mnie. Uśmiechnął się i wyciągnął zza pleców piękną
różę.
-To
dla ciebie- podał mi kwiat.
-Dziękuję,
śliczna.
-Nie
tak śliczna jak ty.
Uśmiechnęłam
się choć nie lubiłam takich tekstów. Jak dla mnie były tandetne.
Wybrałam film, a chłopak kupił bilety. Okazało się, że nie był
taki zły, ale na kolana też nie powalał.
-Może
odpuścimy sobie kino następnym razem- zasugerowałam.
-O
tym samym pomyślałem- zaśmiał się Marcel.
Odprowadził
mnie na przystanek, bo nie chciałam, żeby mnie odwoził. Gdy
podjechał mój autobus chciałam pocałować go w policzek, ale
szybko przekręcił głowę i natrafiłam na jego usta.
Wiem, że nawaliłam na tym blogu jak i na innych. Nadal nie mam weny, a jak już wczoraj chciałam coś napisać to tak nie bolała głowa, że na nic nie miałam siły. Nie obiecuję, że się poprawię, bo na prawdę nie mogę tego obiecać. Mam nadzieję jednak, że przeczekacie ze mną ten brak weny i jak w końcu wróci to nadal będziecie czytać.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ