Maciek
patrzył na mnie zszokowany. Co on myślał? Że zobaczę parę
świeczek i rzucę mu się w ramiona? Dobre sobie. Nie jestem pustą
lalką z jakimi pewnie do tej pory się spotykał.
-Myślałem, że ci się
spodoba- podszedł bliżej.
-Co?- odsunęłam się-
Parę uschniętych kwiatków?
-Parę?- prychnął-
Wydałem na nie trochę.
-Materialista.
-Akurat tu nie chodziło
mi o nic materialnego.
-Normalnie sama bym się
nie domyśliła- zadrwiłam.
-Natka- znów się
zbliżył, a ja chcąc się odsunąć upadłam na łóżko-
Faktycznie się domyśliłaś- uśmiechnął się i ściągnął
koszulkę.
-Spierdalaj- zerwałam
się na równe nogi- Nie prześpię się z tobą.
-To dobrze, bo ja
chciałem się z tobą namiętnie kochać, a nie spać.
-Cham!
Wybiegłam z pokoju i zamknęłam się w łazience. Musiałam się
uspokoić. Ochlapałam twarz zimną wodą, wzięłam kilka głębszych
wdechów i zadzwoniłam do Karola.
-Już rozdziewiczona?-
usłyszałam po drugiej stronie.
-Nie wkurwiaj mnie!-
warknęłam.
-Uuu chyba nie było zbyt
dobrze. Kiepski jest?
-Nie wiem i nie zamierzam
sprawdzać.
-Wnioskując z tonu
twojego głosu mam wrażenie, że chciał ci zademonstrować swoje
umiejętności- zaśmiał się.
-A ja nie chcę złapać
HIV!
Karol wybuchnął śmiechem. Nie mogłam się powstrzymać i też
zaczęłam się śmiać. Gdy się uspokoiliśmy westchnęłam.
-Co ja mam teraz zrobić?
Mam tu spędzić noc z tym erotomanem?
-Oj Natka, Natka. Mam
pomysł. Sprawdzę ci czy masz jak wrócić do Rzeszowa i jeśli coś
znajdę to bierzesz rzeczy i wracasz.
-Okej dzięki.
Rozłączyłam się i z niecierpliwością czekałam na telefon od
Karola. Musiał coś znaleźć, nie mogłam zostać tu z tym
kretynem.
Co
on sobie myślał? Że tak łatwo zaciągnie mnie do łóżka? Że
wystarczy kilka róż i już urządzę mu striptiz? Nawet nie
chciałam myśleć z jakimi dziewczynami musiał się wcześniej
spotykać.
Po
chwili zadzwonił Karol i zakomunikował mi, że na szczęście za
pół godziny mam busa do Rzeszowa. Nie czekając długo wyszłam z
łazienki i szybkim krokiem weszłam do sypialni. Wzięłam tylko
walizkę i chciałam wyjść, ale zatrzymał mnie Maciek.
-Co ty robisz?- zdziwił
się.
-Nie widać? Wracam do
Rzeszowa.
-Natka proszę- miał
błagalny głos.
-Odchrzań się- już
miałam wyjść, ale coś mi się przypomniało- Bokserki.
-Co?- zdziwił się.
-Oddaj mi te bokserki co
ci dałam. Okazało się, że to ulubione bokserki mojego taty i
wszędzie ich szuka.
Muzaj wszedł do sypialni i wrócił z bokserkami. Wcisnęłam je do
torby i nawet się nie żegnając opuściłam mieszkanie atakującego.
Na dworzec udało mi się dotrzeć na czas i po chwili jechałam już
w stronę Rzeszowa.
Po
drodze przysnęło mi się na chwilkę dzięki czemu podróż
szybciej mi zleciała. Na miejscu czekał na mnie Karol. Rzuciłam mu
się w ramiona, a on gładził mnie po plecach. Chwilę tak staliśmy.
W końcu odsunęłam się od niego.
-Mogę dziś u ciebie
spać?- spytałam.
-Jasne.
Gdy dotarliśmy do domu Karola wzięłam gorącą kąpiel, a potem
położyłam się w jego łóżku. Zajął miejsce obok mnie.
-To teraz mów co się
stało.
-Ten kretyn myślał, że
jestem pustą lalką, która od razu pójdzie z nim do łóżka jak
zobaczy parę kwiatków.
-Co?- nie zrozumiał.
-Wróciliśmy po meczu do
jego mieszkania. Było mnóstwo płatków kwiatów i świec.
-Ale tandeta- prychnął.
-Tak samo zareagowała.
Gdybyś ty widział jego minę. Jeśli wszystkie jego dotychczasowe
dziewczyny na to leciały to pewnie były tak puste jak on.
-Co dalej?
-Dobierał się do mnie,
a ja uciekłam do łazienki. Gdy wychodziłam w sumie nawet nie
próbował mnie zatrzymać. Pewnie uznał, że szybko znajdzie sobie
dziewczynę, która nie będzie taka wybredna.
-Może to dobrze. W końcu
się go pozbędziesz.
-Fakt. Śpijmy już, bo
jestem zmęczona.
Długo nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się nad słowami Karola.
Nie wiedziałam czy chce się pozbywać Maćka. Mimo to jak się
zachowywał miałam wrażenie, że staje się dla mnie kimś ważnym.
Musiałam jednak o nim zapomnieć.
Oczami
załamanego atakującego:
Natka wyszła z mojego mieszkania bez pożegnania, a ja nie miałem
nawet siły jej zatrzymywać. W końcu po co? I tak nie ważne co bym
powiedział wróciłaby do Rzeszowa. W jej oczach pewnie straciłem
wszystko.
Wyjąłem
piwo z lodówki i usiadłem w salonie. Mimo wszystko nie zamierzałem
się poddać. Musiałem wygrać zakład z Kłosem choć już teraz
wiedziałem, że będzie to bardzo trudne. Potrzebowałem planu. Nie
myśląc wiele udałem się do mieszkania obok.
-Cześć Marcel-
przywitałem się.
-Cześć Maciek. Co ty tu
robisz? Myślałem, że całą noc spędzisz z tą dziewczyną.
-Możemy pogadać?
-Jasne.
Wpuścił mnie do środka. Usiedliśmy razem na kanapie i
opowiedziałem mu wszystko co się wydarzyło tego wieczoru.
-Stary to nie zła sztuka
ci się trafiła. Ale serio nic na nią nie zadziałało?- nie
dowierzał.
-Nic. Jak mówiłem
uznała, że to tandeta.
-Odpuść ją sobie. I
tak za miesiąc byś ją zostawił po co się tak męczyć? Są setki
innych, które nie będą tak wybrzydzały.
-Tyle, że ja nie mogę
odpuścić.
-Czemu?- nie rozumiał
Wziąłem głęboki oddech i powiedziałem mu o moim zakładzie z
Karolem. Dopiero teraz do mnie dotarło jak ciężko będzie wygrać.
-No to stary masz
problem.
-Dzięki tyle to sam
wiedziałem.
-Przecież cię tak z tym
nie zostawię. Razem wymyślimy jakiś plan.
-Mam nadzieję, bo nie
mam pojęcia co robić.
Przez blisko godzinę wymienialiśmy się pomysłami, ale wszystkie
były równie głupie i na pewno by się nie sprawdziły. Zaczynałem
już tracić nadzieję, że mój przyjaciel mi pomoże i będę
musiał sam coś wymyślić.
-Mam!- wydarł się
Marcel.
Przepraszam, że kazałam wam tyle czekać, ale zaczął się rok szkolny, do tego Mistrzostwa Świata i nie miałam zupełnie czasu pisać. Niedługo postaram się dodać rozdziały na inne moje blogi.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ