wtorek, 23 września 2014

15

Maciek patrzył na mnie zszokowany. Co on myślał? Że zobaczę parę świeczek i rzucę mu się w ramiona? Dobre sobie. Nie jestem pustą lalką z jakimi pewnie do tej pory się spotykał.
-Myślałem, że ci się spodoba- podszedł bliżej.
-Co?- odsunęłam się- Parę uschniętych kwiatków?
-Parę?- prychnął- Wydałem na nie trochę.
-Materialista.
-Akurat tu nie chodziło mi o nic materialnego.
-Normalnie sama bym się nie domyśliła- zadrwiłam.
-Natka- znów się zbliżył, a ja chcąc się odsunąć upadłam na łóżko- Faktycznie się domyśliłaś- uśmiechnął się i ściągnął koszulkę.
-Spierdalaj- zerwałam się na równe nogi- Nie prześpię się z tobą.
-To dobrze, bo ja chciałem się z tobą namiętnie kochać, a nie spać.
-Cham!
Wybiegłam z pokoju i zamknęłam się w łazience. Musiałam się uspokoić. Ochlapałam twarz zimną wodą, wzięłam kilka głębszych wdechów i zadzwoniłam do Karola.
-Już rozdziewiczona?- usłyszałam po drugiej stronie.
-Nie wkurwiaj mnie!- warknęłam.
-Uuu chyba nie było zbyt dobrze. Kiepski jest?
-Nie wiem i nie zamierzam sprawdzać.
-Wnioskując z tonu twojego głosu mam wrażenie, że chciał ci zademonstrować swoje umiejętności- zaśmiał się.
-A ja nie chcę złapać HIV!
Karol wybuchnął śmiechem. Nie mogłam się powstrzymać i też zaczęłam się śmiać. Gdy się uspokoiliśmy westchnęłam.
-Co ja mam teraz zrobić? Mam tu spędzić noc z tym erotomanem?
-Oj Natka, Natka. Mam pomysł. Sprawdzę ci czy masz jak wrócić do Rzeszowa i jeśli coś znajdę to bierzesz rzeczy i wracasz.
-Okej dzięki.
Rozłączyłam się i z niecierpliwością czekałam na telefon od Karola. Musiał coś znaleźć, nie mogłam zostać tu z tym kretynem.
Co on sobie myślał? Że tak łatwo zaciągnie mnie do łóżka? Że wystarczy kilka róż i już urządzę mu striptiz? Nawet nie chciałam myśleć z jakimi dziewczynami musiał się wcześniej spotykać.
Po chwili zadzwonił Karol i zakomunikował mi, że na szczęście za pół godziny mam busa do Rzeszowa. Nie czekając długo wyszłam z łazienki i szybkim krokiem weszłam do sypialni. Wzięłam tylko walizkę i chciałam wyjść, ale zatrzymał mnie Maciek.
-Co ty robisz?- zdziwił się.
-Nie widać? Wracam do Rzeszowa.
-Natka proszę- miał błagalny głos.
-Odchrzań się- już miałam wyjść, ale coś mi się przypomniało- Bokserki.
-Co?- zdziwił się.
-Oddaj mi te bokserki co ci dałam. Okazało się, że to ulubione bokserki mojego taty i wszędzie ich szuka.
Muzaj wszedł do sypialni i wrócił z bokserkami. Wcisnęłam je do torby i nawet się nie żegnając opuściłam mieszkanie atakującego. Na dworzec udało mi się dotrzeć na czas i po chwili jechałam już w stronę Rzeszowa.
Po drodze przysnęło mi się na chwilkę dzięki czemu podróż szybciej mi zleciała. Na miejscu czekał na mnie Karol. Rzuciłam mu się w ramiona, a on gładził mnie po plecach. Chwilę tak staliśmy. W końcu odsunęłam się od niego.
-Mogę dziś u ciebie spać?- spytałam.
-Jasne.
Gdy dotarliśmy do domu Karola wzięłam gorącą kąpiel, a potem położyłam się w jego łóżku. Zajął miejsce obok mnie.
-To teraz mów co się stało.
-Ten kretyn myślał, że jestem pustą lalką, która od razu pójdzie z nim do łóżka jak zobaczy parę kwiatków.
-Co?- nie zrozumiał.
-Wróciliśmy po meczu do jego mieszkania. Było mnóstwo płatków kwiatów i świec.
-Ale tandeta- prychnął.
-Tak samo zareagowała. Gdybyś ty widział jego minę. Jeśli wszystkie jego dotychczasowe dziewczyny na to leciały to pewnie były tak puste jak on.
-Co dalej?
-Dobierał się do mnie, a ja uciekłam do łazienki. Gdy wychodziłam w sumie nawet nie próbował mnie zatrzymać. Pewnie uznał, że szybko znajdzie sobie dziewczynę, która nie będzie taka wybredna.
-Może to dobrze. W końcu się go pozbędziesz.
-Fakt. Śpijmy już, bo jestem zmęczona.
Długo nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się nad słowami Karola. Nie wiedziałam czy chce się pozbywać Maćka. Mimo to jak się zachowywał miałam wrażenie, że staje się dla mnie kimś ważnym. Musiałam jednak o nim zapomnieć.

Oczami załamanego atakującego:

Natka wyszła z mojego mieszkania bez pożegnania, a ja nie miałem nawet siły jej zatrzymywać. W końcu po co? I tak nie ważne co bym powiedział wróciłaby do Rzeszowa. W jej oczach pewnie straciłem wszystko.
Wyjąłem piwo z lodówki i usiadłem w salonie. Mimo wszystko nie zamierzałem się poddać. Musiałem wygrać zakład z Kłosem choć już teraz wiedziałem, że będzie to bardzo trudne. Potrzebowałem planu. Nie myśląc wiele udałem się do mieszkania obok.
-Cześć Marcel- przywitałem się.
-Cześć Maciek. Co ty tu robisz? Myślałem, że całą noc spędzisz z tą dziewczyną.
-Możemy pogadać?
-Jasne.
Wpuścił mnie do środka. Usiedliśmy razem na kanapie i opowiedziałem mu wszystko co się wydarzyło tego wieczoru.
-Stary to nie zła sztuka ci się trafiła. Ale serio nic na nią nie zadziałało?- nie dowierzał.
-Nic. Jak mówiłem uznała, że to tandeta.
-Odpuść ją sobie. I tak za miesiąc byś ją zostawił po co się tak męczyć? Są setki innych, które nie będą tak wybrzydzały.
-Tyle, że ja nie mogę odpuścić.
-Czemu?- nie rozumiał
Wziąłem głęboki oddech i powiedziałem mu o moim zakładzie z Karolem. Dopiero teraz do mnie dotarło jak ciężko będzie wygrać.
-No to stary masz problem.
-Dzięki tyle to sam wiedziałem.
-Przecież cię tak z tym nie zostawię. Razem wymyślimy jakiś plan.
-Mam nadzieję, bo nie mam pojęcia co robić.
Przez blisko godzinę wymienialiśmy się pomysłami, ale wszystkie były równie głupie i na pewno by się nie sprawdziły. Zaczynałem już tracić nadzieję, że mój przyjaciel mi pomoże i będę musiał sam coś wymyślić.

-Mam!- wydarł się Marcel.

Przepraszam, że kazałam wam tyle czekać, ale zaczął się rok szkolny, do tego Mistrzostwa Świata i nie miałam zupełnie czasu pisać. Niedługo postaram się dodać rozdziały na inne moje blogi.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ