Popatrzyłam na Maćka i
starałam się zrozumieć o co mu chodzi. Nagle wybuchnęłam głośnym
śmiechem. Czy on naprawdę myślał, że mogłabym się bać takiego
kretyna? Był śmieszny. Choć było w nim coś interesującego –
białe audi, którym przyjechał. Wyszłam zza Maksa i stanęłam z
nim twarzą w twarz.
-Maciuś ty na serio
myślisz, że się ciebie boję?- spytałam kpiąco.
-A nie?- zdziwił się.
-Nie!
-To czemu się za nim
schowałaś, gdy na ciebie spojrzałem?
-Bo nie chciałam na
ciebie patrzeć. Mam cię dość. Prześladujesz mnie cały czas,
wtrącasz się w moje życie- zaczęłam wyliczać- Daj mi w końcu
spokój- wzięłam Maksa pod rękę- Chodźmy.
Chłopak bez słowa
odprowadził mnie na przystanek. Odwrócił się i chciał odejść.
Nagle zawrócił i wrócił do mnie. Zdziwiłam się trochę.
-Natka słuchaj jeśli
chcesz to mogę zawsze być przy tobie, gdy on będzie w pobliżu.
Póki nie zostawi cię w spokoju jesteśmy razem- zakomunikował.
-Maks naprawdę nie
musisz tego robić- zapewniłam.
-Ale chcę.
-Słuchaj. Mam plan. Może
wyda ci się on dziwny, ale uważam, że tylko tak pozbędę się
Maćka na dobre.
-Jaki?
-Powiem ci kiedyś, ale
teraz mój autobus jedzie. Pa- pocałowałam chłopaka w policzek i
wsiadłam do pojazdu.
Zajęłam swoje miejsce
i zaczęłam się zastanawiać jak rozegrać sytuację z siatkarzem.
Miałam już w głowie zarys planu.
Długo byłam sama. Mój
ostatni chłopak bardzo mnie zranił. Przepłakałam przez niego
wiele nocy. Gdy poczułam, że zaczynają szczypać mnie oczy
zamknęłam je. Nie mogłam znów wylewać przez niego łez.
Wystarczająco już wylałam.
Nie chciałam się na
razie z nikim wiązać, ale uznałam, że mogę się pobawić Muzajem
i przy okazji odegrać na swoim byłym chłopaku. Pobędę z nim
jakiś czas, a potem po prostu go zostawię. Wtedy na pewno
przestanie za mną łazić i da mi w końcu święty spokój.
Nareszcie byłam w
Krasnym. Zapaliłam papierosa na przystanku, a potem weszłam do
domu. Od razu podbiegła do mnie siostra.
-Byłaś w moim pokoju-
to nie było pytanie.
-Byłam.
-Używałaś moich gumek
do mazania.
Ola kupiła sobie jakiś
czas temu różnokształtne gumki do mazania. Był hamburger, banan i
różne inne rzeczy.
-No musiałam coś
zmazać, a nie mogłam znaleźć swojej.
-To sobie kup!
Pobrudziłaś najfajniejsze!
Odwróciła się i
odeszła wkurzona. Nie rozumiałam jak można robić awanturę o
głupie gumki do mazania, ale nie przejęłam się tym i poszłam do
swojego pokoju. Wzięłam laptopa na kolana i weszłam na facebooka.
Miałam wiadomość.
-Maciek- pokręciłam
głową.
„Słuchaj nie kupuję
tego, że masz chłopaka. Na pierwszy rzut oka widać, że wam na
sobie nie zależy.”
Westchnęłam tylko i
zaczęłam się zastanawiać co mam mu odpisać. Trzeba było to
dobrze rozegrać.
„Spotkajmy się jutro.
Kończę o 14:20, ale nie czekaj pod szkołą tylko na Placu
Wolności.”
Wysłałam i wyłączyłam
komputer. Trzeba było się pouczyć na następny dzień. Otworzyłam
książkę do fizyki i wypisałam sobie na kartce wszystkie pojęcia
i wzory. Po godzinie mniej więcej wszystko umiałam.
Oczami
bełchatowskiego atakującego:
Wróciłem do hotelu i
walnąłem się na łóżko. To nie mogła być prawda, ona nie mogła
mieć chłopaka. Chwyciłem za laptopa i napisałem do niej. Czekałem
na odpowiedź choć domyślałem się, że i tym razem nic nie
odpiszę. Okazało się jednak inaczej.
Szybko przeczytałem
wiadomość, a na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech.
Chciała się ze mną spotkać.
Wiedziałem, że się w
końcu złamie. To była tylko kwestia czasu chociaż przyznam
szczerze, że w pewnym momencie miałem wątpliwości. Teraz
wystarczyło tylko czekać aż złapie się w moje sidła. Przyszedł
czas na kolejną zabawę.
Następnego dnia tak jak
Natalia prosiła stałem na Placu Wolności i czekałem na nią. Po
chwili pojawiła się w towarzystwie Moniki. Pocałowała ją na
pożegnanie w policzek i podeszła do mnie.
-Cześć- uśmiechnąłem
się.
-Cześć- spuściła
wzrok.
-To może pojedziemy do
jakiejś kawiarni- zaproponowałem.
-Jasne.
Wsiedliśmy do mojego
auta, a dziewczyna zaczęła mnie kierować gdzie mam jechać.
Widziałem, że trochę ją to irytowało, ale nie znałem miasta,
więc nie było innego wyjścia. W końcu byliśmy na miejscu.
-Dla mnie cappuccino-
powiedziała.
Złożyliśmy
zamówienie, które po chwili kelnerka nam przyniosła. Upiłem łyk
soku i wróciłem wzrokiem do Natalii.
-No dobra to teraz
powiedz po co cały czas przyjeżdżasz pod moją szkołę, zabierasz
mi papierosy. Swoją drogą w nie złe straty przez ciebie popadłam.
-To jest niezdrowe. Nie
powinnaś się truć.
-Moje życie, moje
wybory. Teraz odpowiadaj na pytanie.
-No dobra- westchnąłem
i uznałem, że trzeba mówić prosto z mostu- Zaintrygowałaś mnie.
Jeszcze nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak ty.
-To dobrze czy źle?-
zdziwiła się.
-Jasne, że dobrze. Nawet
bardzo. Mówiąc wprost spodobałaś mi się i uznałem, że nie mogę
tego tak zostawić.
Trochę ją zszokowałem.
Czekałem aż przetrawi tą informację i coś powie. Wydawało mi
się, że dobrze mi poszło, że dobrze zrobiłem mówiąc to
wszystko.
-Maciek, ale ty mieszkasz
w Bełchatowie, ja w Rzeszowie … - przerwałem jej.
-I co z tego? Dużo par
utrzymuje związek na odległość.
-Ale my nie jesteśmy
parą- zauważyła.
-Ale możemy być jak
tylko się zgodzisz.
Wątpiłem w to, żeby
się zgodziła, ale zawsze trzeba było próbować. Upiła łyk kawy,
pokręciła głową i uśmiechnęła się.
-Zgadzam się.
Zdziwiło mnie to
bardzo. Jeszcze poprzedniego dnia robiła wszystko, żeby mnie
spławić, a teraz zgadza się zostać moją dziewczyną? Coś tu nie
grała. I co z Maksem? Jeszcze wczoraj byli razem, a teraz już nie
są?
-A twój chłopak nie
będzie zły?
-Maks?- zaśmiała się-
Udawał tylko mojego chłopaka, żeby cię spławić, ale już
wczoraj coś mnie w tobie zaczęło intrygować.
-Serio?
-Jasne.
Uśmiechnąłem się i
wziąłem dziewczynę za rękę. Wiedziałem, że mi się uda.
Wiedziałem, że w końcu ją zdobędę mimo oporu i przeszkód.
I jest szósteczka :) Mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie to bardzo motywuje ;)